,,Praca jest podstawowym warunkiem naszej godności i dobrej egzystencji. Nie jest ona wyłącznie przywilejem zatrudnionych czy pracodawców, ale prawem i obowiązkiem wszystkich mężczyzn i kobiet” – tymi słowami definiuje pojęcie pracy zmarły niedawno papież Franciszek – Uznanie dostępu do pracy za priorytet musi się stać głównym celem krajowej polityki. W związku z przypadającym dzisiaj Międzynarodowym Dniem Solidarności Ludzi Pracy oraz wspomnieniem św. Józefa Rzemieślnika przyjrzyjmy się zagadnieniu pracy przez poglądy papieża Franciszka, który w tej materii prezentował dość odważne poglądy.
Papieża Franciszka często utożsamia się z poglądami bardziej lewicowymi niż wolnorynkowymi. Warto przyjrzeć się im z bliska, co możemy uczynić analizując książkę ,,Powróćmy do marzeń. Droga ku lepszej przyszłości” autorstwa Franciszka.
Jak zauważyliśmy na wstępie dla papieża dostęp do pracy dla każdego to priorytet, ale czy to oznacza dążenie do kultu pracy? Niekoniecznie – Bóg chciał, by dobra ziemi były dla wszystkich. Własność prywatna jest prawem, ale jej użycie i obowiązujące przepisy muszą uwzględniać tę kluczową zasadę. Dobra życia – ziemia, mieszkanie i praca – powinny być dostępne dla wszystkich. To nie jest altruizm ani dobra wola; to jest coś, czego wymaga miłość. – wyjaśnia dalej papież Franciszek – Praca, zamiast być postrzegana jako źródło godności, staje się jedynie środkiem produkcji, zaś zysk staje się celem, a nie środkiem do osiągnięcia większego dobra. Wychodząc z tego punktu, możemy dojść do tragicznie błędnego przekonania, że wszystko, co jest dobre dla rynku, jest dobre dla społeczeństwa.
Papież wprost krytykuje brak etyki w gospodarce, jednocześnie negatywnie odnosząc się do gospodarki wolnorynkowej – Potępiam zbyt powszechnie obowiązujący scenariusz, w którym etyka i gospodarka zostały oddzielone od siebie. Krytykuję też ewidentnie fikcyjną koncepcję, że bogactwo musi wędrować bez żadnych przeszkód, aby zapewnić wszystkim dobrobyt. Zaprzeczenie tej idei występuje wszędzie wokół nas. Rynki pozostawione same sobie spowodowały ogromne nierówności i ogromne szkody ekologiczne. Kiedy kapitał staje się bożkiem przewodzącym systemowi społeczno-ekonomicznemu, zniewala nas, stawia nas w sprzeczności, wyklucza biednych i zagraża planecie, którą wszyscy wspólnie dzielimy. Nic dziwnego, że Bazyli z Cezarei, jeden z pierwszych teologów Kościoła, nazwał pieniądze „diabelskim łajnem”.
Papież oczekiwał nowego otwarcia w polityce
Potrzebujemy też wizji polityki, która nie polega tylko na zarządzaniu aparatem państwowym i prowadzeniu kampanii na rzecz reelekcji, lecz jest zdolna do kultywowania cnoty i tworzenia nowych więzi. Musimy zrehabilitować Politykę przez duże „P”, jak lubię to nazywać, jako służbę dobru wspólnemu. Jest to przede wszystkim powołanie osób poruszonych stanem społeczeństwa i losem najuboższych. Potrzebujemy polityków, którzy płoną misją zapewnienia swoim obywatelom tych trzech elementów: ziemi, mieszkania i pracy, a także edukacji i opieki zdrowotnej. Oznacza to polityków o szerszych horyzontach, którzy mogą umożliwiać ludziom nowe sposoby organizowania się i wyrażania siebie. Oznacza to polityków służących ludziom, a nie wykorzystujących ich; takich, którzy idą wspólną drogą z tymi, których reprezentują, niosąc na sobie zapach dzielnic, którym służą. Taka polityka będzie najlepszym antidotum na korupcję we wszystkich jej formach – wskazywał papież, po czym przedstawił poparcie dla dwóch rozwiązań – wprowadzenia gwarantowanego dochodu minimalnego oraz skracania czasu pracy.
Uniwersalny dochód podstawowy zmieniłby relacje na rynku pracy, dając ludziom godność odmawiania warunków zatrudnienia, które zapędzają ich w pułapkę biedy. Zapewniłoby to ludziom podstawowe bezpieczeństwo, którego potrzebują, usunęłoby piętno dobrobytu i ułatwiłoby zmianę pracy, która coraz częściej wymaga biegłości technologicznej. Rozwiązania takie jak UBI mogą również pomóc wolnym ludziom łączyć zarobki z poświęcaniem czasu społeczności – oceniał zmarły niedawno papież – Mając na myśli ten sam cel, być może nadszedł czas, aby rozważyć skrócenie czasu pracy przy dostosowanych wynagrodzeniach, co paradoksalnie może zwiększyć wydajność. Mniej pracy, by więcej osób mogło uzyskać dostęp do rynku pracy, jest jednym z aspektów tego rodzaju myślenia, które pilnie musimy zbadać.
Te słowa w dzisiejszej dobie rywalizacji o prymat gospodarczy między Stanami Zjednoczonymi i Chinami, z którymi próbuje dotrzymywać dystans Europa, gdzie pojawiają się też nowy gracze jak np. Indie mogą się wydać jak wzywanie do utopii. Wpływ na poglądy papieża Franciszka miało na pewno to, że wywodzi się z Argentyny, która w momencie wyboru kard. Jorge Bergoglio na papieża borykała się z wysokim bezrobociem, obecnie jest ono niewiele wyższe od tego jakie notujemy w Polsce. Większym problemem Argentyny jest ubóstwo – w tym kraju przed rokiem statystyki pokazały, że ponad połowa populacji żyje w skrajnym ubóstwie. Paradoksalnie wygląda natomiast to, że największe przebicie powyższe propozycje papieża znajdują w uchodzącej za bogatą Europie – szczególnie w Skandynawii cieszy się zainteresowaniem skracanie czasu pracy, pierwsze eksperymenty w tej materii robią też niektóre polskie samorządy (najbliższy przykład to Włocławek).