Coraz bardziej odczuwalna jest polityczna atmosfera majowych wyborów, które ogłoszone zostały na długo przed konstytucyjnymi terminami. Z tego powodu jest więcej czasu na zebranie podpisów, przez co przybywa śmiałków do objęcia roli głowy państwa. Najbliższe tygodnie zweryfikują kto będzie wstanie zebrać podpisy.
Wczoraj (27 stycznia) PKW zarejestrowała już 11 komitetów wyborczych, głównie są to nazwiska, które przewijają się w codziennej debacie. Rejestracja komitetu to pierwszy i łatwiejszy krok do zostania kandydatem – wymaga zebrania tylko 1 tys. podpisów (termin ich rejestracji minie dopiero 24 marca, zatem jeszcze sporo czasu). Znacznie trudniej jest już zarejestrować kandydata, bo trzeba zebrać aż 100 tys. podpisów – na to przewidziano czas do 4 kwietnia.
Wśród zarejestrowanych komitetów znajduje się komitet Macieja Maciaka z Włocławka, ale do niego wrócimy za chwilę. Zaczniemy bowiem od Kamila Całka, który na ten moment nie zarejestrował komitetu, z siedzibą w jednej z bydgoskich firm przy ulicy Kijowskiej. Całek to były policjant, który sławę zdobył w 2015 roku, gdy z zaledwie 3 letnim stażem demonstracyjnie odszedł ze służby jako wyraz protestu wobec tego co z tą służbą zrobiły władze, wówczas rządziła PO. Dzięki temu stał się trochę jakby celebrytą prawicowych mediów. Początkowo działał politycznie ze Zbigniewem Stonogą, a później próbował kandydować z Konfederacji, ale ta nie chciała wziąć go na listy. Na swojej stronie internetowej jako kandydat obiecuje obniżenie wieku emerytalnego dla służb mundurowych do 15 lat, dania po 300 tys. zł odszkodowania poszkodowanym w wyniku powodzi, czy wprowadzenie maksymalnej ceny paliwa na poziomie 4,90 zł za litr. Są to jednak obietnice trudne do realizacji z uwagi na ograniczone kompetencje prezydenta.
Medal od przebierańca z Armenii
Na temat Całka pisaliśmy już w lipcu, gdy opisywaliśmy wręczenie mu medalu i dwóm innym bydgoskim przedsiębiorcom przez głównego inspektora ds. ochrony praw człowieka ECOSOC ONZ Hamleta Minasyana, tytułującego się też generałem, co miało miejsce w Biedrusku pod Poznaniem. Problem jednak w tym, że Minasyan takiej funkcji w ECOSOC nie pełni, na dodatek posługiwanie się stopniem generalskim przez niego jest wątpliwe. Minaysyan przedstawia się też jako wiceprezes ICOCRIM, czyli Międzynarodowego Komitetu ds. Walki z Terroryzmem i Przestępczością, czym zrobił wrażenie na części Polaków, z którymi miał do czynienia. Tej organizacji się też zaraz przyjrzymy, bo jest dość ciekawa. Z ustaleń Anny Mierzyńskiej na łamach portalu Oko.Press Hamlet Minasyan to były funkcjonariusz armeńskiego OMON, czyli formacji siłowej, która w krajach dawnego bloku wschodniego zajmowała się zwalczaniem niepokojów społecznych. Dziennikarka śledcza wskazuje, że jego nazwisko nie widnieje wśród pracowników żadnej agendy ONZ, a organizacje z którymi współpracuje nie widnieją na listach oficjalnych współpracowników ONZ, choć sprawiają takie wrażenie.
Wątpliwości może budzić też to, że Minasyan wręczył medal przy innej okazji prezydentowi Armenii Zachodniej, również rzekomo w imieniu ONZ, która jest samozwańczym tworem. W praktyce są to ziemie należące do Turcji. Więcej o aktywności przebierańca z Armenii pisaliśmy: ,,Główny inspektor w ONZ” udekorował medalami bydgoskich przedsiębiorców. Podawał się też za generała
Maciej Masiak, który zarejestrował już swój komitet, do 2019 roku tworzył włocławska telewizję kablową. Od kilku lat prowadzi swój kanał na YouTube, gdzie realizuje swoją publicystykę, głównie z tematami na granicy teorii spiskowych.