Wojewoda Michał Sztybel w mediach społecznościowych próbuje udowodnić, że na wiecu Rafała Trzaskowskiego 10 maja na Starym Rynku było więcej osób niż 19 maja w tym samym miejscu na Karolu Nawrockim, przy czym posługuje się nie do końca uczciwymi zdjęciami. Z kolei związanemu z PiS radnemu Pawłowi Bokiejowi nie podobają się działania profrekwencyjne władz miasta. Lokalny spór wokół kampanii wyborczej kręci się zatem wokół słowa frekwencja. Wyjaśniamy szczegółowo o co chodzi.
Taką grafikę opublikował na na Facebook-u wojewoda Michał Sztybel, którą później kolportowali lokalni działacze tej partii.
Znacznie lepiej tę kwestię obrazują zdjęcia lotnicze, bowiem widzimy na nich, iż były zupełnie inne układy sceny:
Optycznie faktycznie więc Trzaskowskiego wydaje się liczniejszy, ale dysproporcja nie jest aż tak duża jak mogą sugerować zdjęcia kolportowane przez KO. Trzaskowski gościł w Bydgoszczy w sobotę, gdy Nawrocki w poniedziałek, co mogło mieć też wpływ. Wyniki I tury pokazują też, że akurat Trzaskowski cieszy się w Bydgoszczy znacznie większym poparciem niż Karol Nawrocki. Inna kwestia jest taka, że Sławomir Mentzen na Wyspie Młyńskiej zgromadził jeszcze większą frekwencję, niż obaj wiodący kandydaci, a mimo to do II tury przecież nie wszedł.
Wysoka frekwencja w Bydgoszczy nie musi leżeć w interesie Karola Nawrockiego
Kampania profrekwencyjna ratusza specjalnie nie jest zauważalna, ale ta realizowana nie przeszla radnemu Pawłowi Bokiejowi bez echa – Zamiast inwestować w chodniki, drogi czy komunikację miejską, władze uznały, że lepiej przepalić publiczne pieniądze na billboardy z hasłami o demokracji. Świetny wybór, prawda? – zaatakował w mediach społecznościowych. Radny złożył też w tej sprawie interpelacje, w której pyta o zasadność i koszty. Ratusz zapewne odpowie (do dzisiaj nie ma odpowiedzi), że w Strategii Rozwoju Bydgoszczy do 2030 za wskaźnik do osiągnięcia wskazano wysoką frekwencję wyborczą.
Sprawa ta może mieć jednak drugie dno, bo w Bydgoszczy Trzaskowski wręcz rozgromił Nawrockiego w i turze w stosunku 43,9% do 21%, wygrywając o całą długość, a różnica w głosach to prawie 38 tys. Z kolei Nawrocki rozgromił Trzaskowskiego np. w powiecie mieleckim na Podkarpaciu (oraz sąsiednich) – w tym wypadku w stosunku 43,2% do 17,4%, gdzie trzeci Sławomir Mentzen miał 17,2%. O tym kto zostanie prezydentem będzie decydować w dużej mierze to, czy chętniej na wybory pójdą bydgoszczanie i mieszkańcy innych miast, czy mieszkańcy powiatu mieleckiego i podobnych.
Najprawdopodobniej połowa Polski nie będzie zadowolona
Po 1 czerwca najprawdopodobniej zlekceważeni poczują się albo mieszkańcy Bydgoszczy albo wspomnianych powiatów na Podkarpaciu, bowiem kandydat wygrywający zdecydowanie w tej lub tamtej części Polski przegra.