Wyjaśniamy dlaczego na sejmiku wybuchła awantura

Wyjaśniamy dlaczego na sejmiku wybuchła awantura

Od lat wizja koncepcyjna Urzędu Marszałkowskiego dąży do osłabiania w opracowaniach potencjału Bydgoszczy, jednocześnie próby zrównywania potencjału Torunia z Bydgoszczą oraz zakłada tezę, że połączenie Bydgoszczy i Torunia w jedną metropolię pozwoli nam się wybić na potencjał podobny jak mają największe polskie metropolie. Tę koncepcję obalają jednak badania naukowców, w oparciu o których opracowania powstanie długofalowa strategia rozwoju Polski. Jednocześnie podcina to skrzydła Bydgoszczy, która być może mogłaby odgrywać ważniejszą rolę w kraju, chociaż status nieformalnej polskiej stolicy NATO pokazuje, że pomimo tych kłód rzucanych pod nogi miastu się udaje.

W przypadku województwa kujawsko-pomorskiego żaden z dwóch ośrodków stołecznych nie prezentuje obecnie wystarczająco dużego potencjału funkcji regionalnych, by samodzielnie stymulować rozwój województwa na satysfakcjonującym poziomie

Strategia rozwoju województwa 2030

Jest to ważny zapis w uchwalonym w 2020 roku dokumencie przez Sejmik Województwa, bowiem na niego powołuje się chociażby Ministerstwo Rozwoju i Funduszy, pytane o to dlaczego w Kujawsko-Pomorskim nie ma żadnej metropolii II rzędu, a jedynie Bydgoszcz i Toruń są ośrodkami III rzędu. Z jednej strony władze województwa wyrażają niezadowolenie, że nie mamy żadnej metropolii II rzędu, ale same tworzą dokumenty pokazujące, że Bydgoszcz nie jest pełną metropolią. W tej samej strategii mamy tez taki zapis:

W zakresie innowacyjności gospodarki, mierzonej liczbą podmiotów gospodarczych prowadzących działalność w zakresie sekcji uznawanych za innowacyjne, miasta stołeczne kujawsko-pomorskiego nie tylko daleko odbiegają od wartości osiąganych przez czołowe największe miasta, ale są również mniej konkurencyjne niż inne miasta porównywalne pod względem chociażby liczby ludności.

Gdyby ktoś w strategii napisał, że Toruń spełnia pełen potencjał metropolitalny, a Bydgoszcz nie to wyszłaby śmieszność, dlatego narracja władz województwa jest taka, że potencjał metropolii II rzędu spełniałby Bydgoszcz z Toruniem. Nawet gdyby uznać Bydgoszcz za ośrodek II stopnia o co bydgoskie środowiska też postulują, to trudno byłoby nadać taką rangę Toruniowi, dlatego wizja koncepcja wspólnej metropolii. Problem jednak w tym, że naukowcy zajmujący się polskimi metropoliami uważają jednoznacznie, że nie ma oddziaływania metropolitalnego bydgosko-toruńskiego.

Na sejmiku znowu awantura

Zamieszanie na poniedziałkowej sesji Sejmiku Województwa pojawiło się wokół Raportu o stanie województwa przygotowanym przez Zarząd Województwa, który nie tylko kontynuuje myśl ze Strategii rozwoju województwa, ale nawet pozwolono sobie pójść o kilka kroków dalej. Trzeba jednak zacząć od tego, że w tym dokumencie obrażano naukowców, którzy stworzyli m.in. ,,Hierarchię funkcjonalną miast” za to, że według tego opracowania w kujawsko-pomorskim nie ma żadnej metropolii II rzędu, a jedynie tzw. metropolie regionalne (Bydgoszcz i Toruń osobno) III rzędu. Zarzucano naukowcom stosowanie nierzetelnych danych. Wróćmy jednak do drugiego cytatu jaki przedstawiłem ,, miasta stołeczne kujawsko-pomorskiego nie tylko daleko odbiegają od wartości osiąganych przez czołowe największe miasta”. Przecież stwierdził to wprost Sejmik Województwa w 2020 roku przyjmując strategię do 2030 roku. Jak już wyjaśniłem – intencją twórców było doprowadzenie do wpisania Bydgoszczy i Torunia jako jednej metropolii, ale jak środowisko naukowe wskazało nie ma czegoś takiego funkcjonalnie, a jedynie jest koncepcja polityczna Urzędu Marszałkowskiego.

Patrząc na logikę Zarząd Województwa najpierw zaproponował strategię w której wprost napisano, że nie mamy żadnej metropolii II rzędu w kujawsko-pomorskim, a teraz ma pretensje, że w opracowaniach naukowych i w pracach nad strategiami krajowymi to powielono.

Raport o stanie województwa szedł jednak jeszcze dalej w podważaniu rangi Bydgoszczy: Szczegółowa analiza zadań istotnych dla pełnienia funkcji stołecznych, po pierwsze – dowodzi pełnienia takiej roli przez obydwa miasta, a po drugie – nie daje żadnych podstaw do stwierdzenia, że rola Bydgoszczy jest tu dominująca lub nawet wyraźnie wyższa, niż rola Torunia.

Ktoś powie, że mówienie o dominującej roli Bydgoszczy nad Toruniem może antagonizować, na sejmiku zresztą próbował drwić z tego radny Michał Czepek, ale w tym samym raporcie podejmowane są rozważania, że metropolie II rzędu dominują nad otoczeniem, a Bydgoszcz nad Toruniem nie.

Retoryczna pułapka

Bydgoscy radni odpowiadając, że tak stawiane zapisy (co istotne wcale tematyka metropolitalna nie musiała się pojawiać w tym raporcie) podważają potencjał w Bydgoszczy wpadli w pułapkę, bowiem zaraz odezwali się na sejmiku stronnicy marszałka, że są samolubni. Jak wskazało jednak w swojej analizie tego raportu Stowarzyszenie Metropolia Bydgoszcz – Bydgoszcz zasługuje na rzetelną, niezafałszowaną ocenę swojego potencjału. Raport o stanie województwa za 2024 rok, choć formalnie obejmuje cały region, w rzeczywistości potwierdza trwającą od lat tendencję marginalizowania Bydgoszczy.

Kujawsko-pomorskie w pacie

Mamy zatem sytuację, że Samorząd Województwa forsuje metropolię bydgosko-toruńską, jednocześnie przy niemal każdej okazji (nawet debacie nad raportem o stanie województwa) podnosi, że Bydgoszcz to zaledwie ośrodek III rzędu. Naukowcy dostrzegają, że w praktyce nie ma powiązać metropolitalnych zatem nie uznają czegoś takiego jak metropolia bydgosko-toruńska. W rezultacie jesteśmy w pacie.