Ta kampania była inna – podsumowujemy kampanie wyborczą

Do ciszy wyborczej pozostały już zaledwie godziny, po północy prowadzenie kampanii wyborczej będzie zabronione. Patrząc na kampanie z przed 4 lat z całą świadomością mogę stwierdzić, że tegoroczna była zupełnie inna, co widać już po samej estetyce.

 

Żeby zobaczyć tę różnicę wystarczy przejechać się do Torunia, aby zauważyć jak tam miasto zaklejone jest materiałami wyborczymi. W Bydgoszczy zakazano ekspozycji reklam wyborczych na słupach oraz rondach, w rezultacie kandydaci wydają teoretycznie mniej pieniędzy na ekspozycję na ulicach ( teoretycznie, gdyż w sytuacji, gdy jedna firma ma prawie wszystkie słupy ogłoszeniowe, może zwiększać ceny swoich usług, ale to temat na osobną publikację). Z tego powodu jest też bardziej estetycznie.

 

Taki stan rzeczy wymusił na kandydatach większy nacisk na kampanie bezpośrednią, spotkania z wyborcami na targowiskach i w innych miejscach. I to na pewno był duży plus tegorocznej kampanii. Kilku kandydatów zdecydowało się nawet na kampanie ,,door to door”, czyli chodzeni po domach i rozmawianie z wyborcami.

 

Trochę świeżości tej kampanii dał na pewno udział komitetu Metropolii Bydgoskiej i Nowej Prawicy, które w tej kampanii pokazać chciały coś nowego. Na pewno strzałem w dziesiątkę była konferencja w pociągu SMB, ale uważam, że niektóre akcje tego komitetu należało organizować niekoniecznie w okresie intensywnej kampanii wyborczej. Metropolia w moim odczuciu za bardzo chciała się odcinać od polityki (trochę przypomina mi się wypowiadający 4 lata temu wojnę partią politycznym prezydent Dombrowicz), a za mało akcentowała twardą probydgoską politykę, czyli tematykę dzięki której ta organizacja znalazła swoje miejsce w przestrzeni publicznej.

 

Nowa Prawica swoją kampanie oparła głównie na kwestii Straży Miejskiej i wspierania lokalnej przedsiębiorczości. Te tematy okazały się w obecnej sytuacji społecznej dość chwytliwe, stąd też cieszyło się to pewnym zainteresowaniem wyborców. KNP odcięło się przy tym od kontrowersyjnej retoryki prowadzenia kampanii (szukanie rozgłosu przez kontrowersje) lidera tego ugrupowania Janusza Korwin-Mikke.

Dość skromnie tę kampanie prowadził komitet byłego prezydenta Konstantego Dombrowicza. Za to co trzeba przyznać, to na konferencjach prasowych KWW Porozumienie Dombrowicza odbywały się najciekawsze dyskusje programowe z przybyłymi dziennikarzami. O ile jeszcze kilka miesięcy temu członkowie tego komitetu próbowali szukać poparcia poprzez populizm i straszeniem podwyżkami opłat, to w kampanii wyborczej nie rzucało się to zbytnio w oczy.

 

Wobec pozostałych komitetów nie będę się rozpisywał szczegółowo, gdyż jakoś specjalnie  niczym nowym nie zasłynęły.

 

W ostatnim tygodniu jednym z głównych tematów był Kontrakt Terytorialny, który był krytykowany przez przedstawicieli opozycyjnych komitetów. Brakowało jednak jakieś bardziej ambitnej analizy tego dokumentu, tak jakby tempo prowadzenia kampanii sprawiło, że nikt nie znalazł czasu na merytoryczne jego przemyślenie i wykazanie błędów.

 

Na koniec czego mi najbardziej brakowało w tej kampanii – przedstawienia spójnego programu dla całego województwa przez jakikolwiek komitet.