Już wkrótce pracownicy Szpitala Uniwersyteckiego im. Jurasza przejdą z umów o pracę na tzw. umowy śmieciowe i przy tym zarabiać będą mniej – oceniają związki zawodowej. W szpitalu rozpoczął się oficjalny spór pracowników z pracodawcą.
Na konferencji prasowej przewodniczący Regionu Bydgoskiego NSZZ Solidarność poinformował, że nie udało się dojść z rektorem UMK w Toruniu do porozumienia w sprawie sytuacji personelu sprzątającego w bydgoskim szpitalu. Placówka rozpisała już przetarg, aby zadania związane z zapewnieniem czystości realizowała zewnętrza firma, która miałaby przejąć obecny personel.
– Pracownicy są przerażeni tą sytuacją – wyjaśnia Zbigniew Job z zakładowego komitetu NSZZ Solidarność w szpitalu im. Jurasza – W ich opinii to jest forma współczesnego niewolnictwa.
Zarzuty te mają podstawy, gdyż szpital ogłosił już przetarg, w którym pod uwagę będzie głównie warunek najniższej ceny, bez zapewnienia warunków zatrudnienia dla pracowników. Związkowcy przewidują, że wynagrodzenie pracowników spadnie do około 5 zł za godzinę pracy.
Ponadto przewodniczący Leszek Walczak ocenił, że przetarg ten jest naprawdę formalnością, gdyż od pewnego czasu szpital przymierzał się do współpracy z jedną z firm, w której warunki pracy są dość niskie.
Najbardziej bulwersujące wydaje się jednak przyzwolenie dla takiej sytuacji rektora UMK, czyli uczelni wyższej, która powinna praktykować dobre rozwiązania.
Na wspólnej konferencji prasowej przedstawiciele NSZZ Solidarność, OPZZ i Forum Związków Zawodowych zapowiedzieli, że 9 marca planują ogólnopolską akcję odwiedzania biur poselskich parlamentarzystów PO i PSL, aby z nimi porozmawiać o przyszłości dialogu społecznego. Leszek Walczak wyraził nadzieje, że tego dnia lokalni parlamentarzyści znajdą czas. Zdaniem Walczaka niepokój budzą wydłużające się kolejki do lekarzy. W przypadku braku woli podjęcia rozmów przez stronę rządową może dojść do akcji protestacyjnych w naszym regionie. Jak informowali związkowcy, do protestu przygotowują się pracownicy Poczty Polskiej.