Kwestia zamieszkania to dla radnych temat tabu



Zgodnie z polskim prawem w Radzie Miasta Bydgoszczy zasiadać mogą wyłącznie osoby mieszkające na terenie tego miasta. Jeżeli radny przeprowadzi się do innej gminy to mandatu powinien zostać pozbawiony. Właściwie w każdej kadencji w kuluarach krążą plotki o radnych, którzy mieszkać mogą w gminach podbydgoskich. Jest to jednak temat tabu, którego w Bydgoszczy do tej pory nie rozgrzebywano.

Nieco inaczej wyglądać może już sytuacja radnego Jakuba Mendrego z klubu SLD Lewica Razem, który w rozmowie z ,,Tygodnikiem Bydgoskim” przyznał – Przeprowadziłem się tam w trakcie trwania tej kadencji (…) W momencie wyborów mieszkałem w swoim okręgu wyborczym.

 

Radny poinformował redaktora Tygodnika, iż mieszka w gminie Osielsko.

 

Wbrew temu co jednak myśli radny, to może być problem, bowiem artykuł 383 kodeksu wyborczego mówi, że wygaśnięcie mandatu następuje w sytuacji utraty prawa wybieralności.

 

Radny chciał wyjaśnień

Podczas wczorajszej sesji Rady Miasta Bydgoszczy radny Bogdan Dzakanowski zgłosił wniosek do przewodniczącego, aby ten mając tą wiedzę zgłosił pod obrady projekt uchwały wygaszający mandat Jakuba Mendrego oraz powołał komisję, która miałaby zbadać czy pozostali radni są mieszkańcami Bydgoszczy. Wniosek Dzakanowskiego trafił pod głosowanie, ale został poparty tylko przez klub Prawa i Sprawiedliwości – przeciwko była koalicja PO – SLD Lewica Razem.

 

W Inowrocławiu radni też bronili kolegów

Przed dwoma laty w Inowrocławiu zrobiło się głośno za sprawą łączenia mandatów z funkcją ławnika przez dwójkę radnych Rady Miejskiej. Zgodnie z prawem taka sytuacja nie mogła mieć miejsca i radni chcąc utrzymać mandaty powinni do marca 2015 roku zrzec się funkcji w Sądzie Rejonowym w Inowrocławiu. Z racji tego, że tego nie uczynili do Rady Miejskiej wpłynął wniosek od Jacka Olecha, aby ich mandaty wygasić. Rada Miejska oczekiwania Olecha (radny powiatowy) odrzuciła. Kilka miesięcy później o wygaszeniu mandatów zdecydował na drodze zarządzenia zastępczego wojewoda. Radni od decyzji wojewody odwołali się najpierw do Wojewódzkiego Sądu Apelacyjnego, a następnie złożyli skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego. W obu instancjach sądy podtrzymały decyzję wojewody.

 

Radni zyskali jednak dzięki bezczynności Rady Miejskiej blisko dwa lata na czasie. Inowrocławski samorząd natomiast stracił wizerunkowo.