Sama negatywna kampania to za mało (komentarz)



W piątek inicjatorzy referendum w sprawie odwołania prezydenta Rafała Bruskiego ogłosili, że ich działania zakończyły się fiaskiem, z powodu nie zebrania wymaganej ilości podpisów. Próba referendalna jest już historią, ale również ciekawym materiałem do analiz politycznych, zresztą tak samo jak każde działania wyborcze. Osobiście odnoszę wrażenie, że liderzy swojej inicjatywy do końca nie potraktowali poważnie.

 

– Ja nie wiem czy jest to dobry prezydent czy zły prezydent? – pytał na początku lipca poseł Paweł Skutecki, lider komitetu referendalnego. W ten piątek przyznał już, że z pokorą przyjął decyzję bydgoszczan, iż referendum nie chcą. Dlatego też wygranym w tej całej sytuacji jest przede wszystkim prezydent Rafał Bruski, który z próby odwołania wyszedł wzmocniony. Paradoksalnie.

 

Fatalnie przygotowane referendum

Można by długo wymieniać błędy jakie popełniono przy inicjatywie referendalnej. Przede wszystkim okres wakacyjny nie służy tego typu inicjatywom. Wąskie grono współpracowników posła Skuteckiego zdecydowało jednak o wakacjach, po czym postawiono innych przed faktem dokonanym – Akcję referendalną już rozpoczęliśmy i musicie zbierać podpisy, albo Bruski wygra.

 

Kilka tygodni później, w samym środku akcji referendalnej lider, poseł Skutecki chwalił się na Facebook-u tanimi papierosami w Czarnogórze, gdzie przebywał na wakacjach. Ta sytuacja pokazała, że akcji do końca poważnie nie potraktowali sami organizatorzy. Zdarzenie to też nie pozostało bez echa na morale w środowiskach chcących odwołać prezydenta, bowiem były osoby, które nieźle się zdenerwowały, gdy najpierw postawiono ich przed faktem dokonanym, a potem liderzy powyjeżdżali na wakacje.

 

Drugi i wydaje mi się większy zarzut jaki można stawiać tej akcji, to nieprzygotowanie żadnej merytorycznej alternatywy. Oczekiwań takich było w ostatnich dwóch miesiącach wiele, ale organizatorzy do tematu nie przysiedli, przez co sami w praktyce zrezygnowali z wielu środowisk, które mogły złożyć swoje podpisy. Kampanie przeciwko Bruskiemu prowadzono w sposób mało elegancki, chociażby memami na Facebook-u, w których zarzucano prezydentowi zalanie bulwarów. Jakby prezydent miał jakiś wpływ na poziom Brdy, która regulowana jest poza granicami naszego miasta. Taka kampania mogła zostać odebrana jako drwienie z inteligencji odbiorców tych treści. Owszem poruszano inne tematy jak chociażby drogi osiedlowe – są to jednak kwestie, które już jakiś czas nazwałem ,,zdartymi płytami”, bowiem funkcjonowały już chociażby w wyborach samorządowych w 2014 roku i sukcesu wyborczego nie przyniosły.

 

 

Spójrzmy na wybory parlamentarne w 2015 roku, które wygrało Prawo i Sprawiedliwość. Przedmiotem kampanii była wówczas ,,DobraZmiana”, a nie tylko opozycja wobec rządów PO i PSL. Negatywnej kampanii bardziej mogliśmy się dopatrzeć wśród komitetów, które za swój cel stawiały niedopuszczenie PiS-u do władzy. Polacy ostatecznie dali ,,DobreZmianie” po raz pierwszy od 1989 roku bezwzględną większość. Tą lekcję polityki najwyraźniej przegapili lokalni politycy związani z Kukiz15.

 

Skuteczna próba zaistnienia?

W mojej opinii celem głównym całej tej akcji nie było odwołanie prezydenta, bowiem nawet jeśli udałoby się zebrać podpisy, bardzo ciężko byłoby uzyskać wymaganą do ważności referendum frekwencję. Bardziej mi się wydaje, że akcja miała ułatwić środowisku skupionemu wobec posła Skuteckiego (Kukiz15, .Endecja, szeroko pojęta koalicja Nowej Bydgoszczy z partią Korwina-Mikke oraz radnemu Bogdanowi Dzakanowskiemu) ułatwić start do przyszłorocznych wyborów samorządowych. Liczono, że uda się skonsolidować środowiska, którym prezydent zaszedł za skórę i w ten sposób przygotować sobie elektorat. Sam poseł Skutecki w piątek przyznał, że środowiska zaangażowane w referendum to ,,jedyna opozycja w Bydgoszczy” i zapowiedział walkę o mandaty radnych.

 

Na ile to się uda, pokaże czas. Wcale jednak nie musi tak być, bowiem dość nieudolne przygotowanie próby odwołania prezydenta może sprawić, iż jeżeli bydgoski PiS zaproponuje przekonującą propozycję ,,DobrejZmiany”, która jednocześnie niosłaby zakończenie rządów Bruskiego, to wówczas ta opcja mogłaby zyskać ich poparcie, jako znacznie bardziej pewna. Ludzka natura jest bowiem taka, że mimo wszystko wolimy tych co wygrywają a nie przegrywają. Pisał o tym również Roman Dmowski, do którego dziedzictwa próbuje odwoływać się .Endecja.