Tomasz Latos: Bydgoszcz musi mieć silnego prezydenta (opinia)



Fot: PiS.org.pl

Odnoszę wrażenie, że Rafał Bruski wraz ze swoją formacją polityczną wpisują się w toruńskie dążenia do marginalizacji Bydgoszczy. Trzeba jak najszybciej przerwać ten proces. Dlatego, jako kandydat na prezydenta Bydgoszczy uważam, że wybory 21 października są tak ważne dla naszego miasta.

 W kampanii wyborczej do samorządu Platforma Obywatelska schowała się za szyldem „Koalicja Obywatelska”. Rafał Bruski zaś ukrywa przed wyborcami logotypy swojej macierzystej partii. Należy zatem przypomnieć, że jest czynnym działaczem bydgoskich władz partii, który zobowiązany jest realizować program swoich przełożonych: posła Tomasza Lenza, szefa wojewódzkich władz Platformy Obywatelskiej i kandydata na prezydenta Torunia oraz przewodniczącego PO Grzegorza Schetyny.

 

Likwidacja stołeczności Bydgoszczy

Platforma Obywatelska do swojego programu samorządowego (tzw. sześciopak Schetyny) wpisała punkt pod nazwą „jeden gospodarz regionu”. „I będzie to gospodarz samorządowy” podkreślał podczas krajowej konwencji PO przewodniczący Schetyna. Ni mniej ni więcej oznacza to likwidację urzędów wojewódzkich i przekazanie kompetencji wojewodów marszałkom. W czasie tej konwencji obecnego prezydenta z PO, Rafała Bruskiego, nawet nie było w Warszawie.

 

I choć w przekazie medialnym działacze PO próbują wysyłać uspokajające sygnały, że Bydgoszcz nie utraci swojej stołeczności, to działania toruńskich przedstawicieli tej partii, a zwłaszcza marszałka Piotra Całbeckiego, przeczą tym zapewnieniom. Jak donosi „Express Bydgoski” (4 października 2018). Całbecki proponuje utworzenie Muzeum Województwa Kujawsko-Pomorskiego. Gazeta cytuje też wypowiedź marszałka: „To ważne, żeby utrwalać wojewódzki status Torunia. To się należy Toruniowi ze względów historycznych czy fantastyczną postawę, gdy byliśmy miastem powiatowym. Nie daj Boże, żeby te czasy wróciły”. Redakcja sugeruje nawet, że marszałek wystąpił z tą propozycją jako „nadprezydent”, powołując się na jego rzeczniczkę, która miała odpowiedzieć, że „marszałek w wywiadzie wystąpił we wszystkich rolach”, czyli marszałka i kandydata na radnego do sejmiku z ramienia PO.

 

Aby nie drażnić bydgoszczan, PO posuwa się nawet do tego, że podczas swojej konwencji wojewódzkiej w roli marszałka wystąpił Zbigniew Ostrowski, a Całbeckiego nie było na sali obrad.

Sabotowanie portu multimodalnego.

 

Tymczasem działania toruńskiego marszałka w sposób jednoznaczny marginalizują rolę Bydgoszczy. Mówili o tym posłowie i radni wojewódzcy Prawa i Sprawiedliwości na konferencji prasowej (1 października) w sprawie torpedowania prac nad powstaniem w Bydgoszczy suchego portu mulitimodalnego. Ta kluczowa dla rozwoju naszego miasta inwestycja jest w tej chwili prowadzona przez Polskie Koleje Państwowe, a jedyne rozmowy, jakie wokół niej się toczą, realizowane są przez wojewodę. Co więcej! Inwestycja ta nie jest wpisana w żadne strategie, a urząd marszałkowski dokonał zmian w Regionalnym Programie Operacyjnym i z pozycji „terminal multimodalny” wykreślił 15 milionów euro i przeznaczył je na ścieżki rowerowe.

 

Na te szkodliwe dla Bydgoszczy działania nie ma stanowczej reakcji władz Bydgoszczy i prezydenta Rafała Bruskiego. Wprawdzie w odpowiedzi, jakiej udzielił on Stowarzyszeniu Metropolia Bydgoska zaznaczono, że po opublikowaniu porządku obrad ostatniej w tej kadencji sesji sejmiku „osobiście interweniował u marszałka o zdjęcie punktu dotyczącego planu zagospodarowania województwa ze względu na niekorzystne dla Miasta Bydgoszczy zapisy”, to należy uznać to stanowisko jako pozorne, podyktowane jedynie kampanią wyborczą. Musimy uczynić wszystko, by ta zła dla Bydgoszczy strategia nie powróciła po wyborach. Fakty bowiem mówią same za siebie.

 

Utracone pieniądze na linię kolejową do Portu Lotniczego

Oto bowiem, jak donosił w marcu 2018 roku portalkujawski.pl: „w konkursie na dofinansowanie unijne z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko na rozbudowę transportu kolejowego poza siecią TEN–T samorządy z województwa kujawsko–pomorskiego nie wzięły nawet udziału. Konkurs był dedykowany przedsięwzięciom typowo poświęconym organizacji transportu kolejowego w aglomeracjach”. A była szansa pozyskania ponad 360 milionów złotych na budowę połączenia kolejowego z Portem Lotniczym Bydgoszcz. Portalkujawski.pl pisał też, że „najprawdopodobniej główną przyczyną eliminującą koncepcję kolei na lotnisko, był brak przygotowania projektu do uzyskania dotacji. Konieczne było bowiem posiadanie aktualnego Studium Techniczno–Ekonomiczno–Środowiskowego. Taki dokument co prawda powstał dla kolei na lotnisko w perspektywie na potrzeby BiT City, ale według PKP PLK ten dokument jest nieaktualny, bowiem nie spełnia wymogów dotyczących wykorzystania funduszy w perspektywie 2014–2020”.

 

Posłowie PiS pytali nawet rząd, czy istnieje możliwość pozyskania pieniędzy na tę inwestycję z innych programów realizowanych w ramach unijnej perspektywy do 2020 roku. W odpowiedzi usłyszeli, że PKP PLK przygotowują listę projektów inwestycyjnych i spółka wysłała w tej sprawie m.in. pytania do urzędu marszałkowskiego oraz Portu Lotniczego Bydgoszcz, ale urząd nie zgłosił nowej linii jako potencjalnego projektu inwestycyjnego, a lotnisko nie udzieliło odpowiedzi.

 

Ostatecznie, jak podkreślił wymieniony już wcześniej portal: „głównym beneficjentem w tym konkursie okazało się Stowarzyszenie Szczecińskiego Obszaru Metropolitalnego, które pozyskało ponad 0,5 mld zł na Budowę Szczecińskiej Kolei Metropolitalnej”.

 

Słaba pozycja Bydgoszczy w rankingach

Jednocześnie odbywa się mamienie bydgoszczan wizualizacjami i obietnicami realizowania nowych inwestycji. Tymczasem rzeczywistość okazuje się brutalna. Audytorzy PwC (PricewaterhouseCoopers) wskazują jednoznacznie, że Bydgoszcz wypada znacznie poniżej średniej krajowej we wszystkich analizowanych kategoriach.

 

Co więcej! Toruńska „Gazeta Wyborcza” publikuje informację o rankingu pisma samorządowego „Wspólnota” z jednoznacznym tytułem: „Ile inwestuje Toruń? Znacznie więcej od Bydgoszczy”.
A z materiału dowiadujemy się: „Bydgoszcz zajęła 12. pozycję, ze średnimi wydatkami na osobę 1298,46 zł. Odnotowała duży spadek. W poprzedniej edycji rankingu plasowała się na siódmej pozycji wśród miast wojewódzkich (wówczas analizowano dane z lat 2014–2016), w jeszcze wcześniejszej – dziewiątej (wówczas analizowano nakłady inwestycyjne w latach 2013–2015).Dla porównania – niemal tyle, co Bydgoszcz inwestuje Chodecz w kujawsko–pomorskim. W przeliczeniu na mieszkańca 1246,16 zł. A są miasta i gminy w regionie, które inwestują znacznie więcej”.

 

Niepokojące dane płyną również z realizacji budżetu inwestycyjnego Bydgoszczy. Wyłania się z niego obraz opóźnień i braku gospodarności. Przyznaje to nawet sam Rafał Bruski, który podczas konferencji prasowej oznajmił, że program termomodernizacji budynków oświatowych nie został zrealizowany, ponieważ – jak sam powiedział – „zaskoczył nas wzrost cen na rynku budowlanym”. Bydgoszcz miała na ten cel około 100 milionów złotych. Nie trzeba być noblistą z dziedziny ekonomii, żeby przewidzieć, że gdy kumuluje się większość inwestycji w jednym czasie i rośnie popyt na usługi, to wykonawcy dyktują ceny i one wtedy rosną.

 

Przypomnę w tym miejscu bardzo ważną inwestycję dla Bydgoszczy, czyli budowę drogi ekspresowej S5, której powstanie PO obiecała już w 2012 roku. Dopiero rząd Prawa i Sprawiedliwości zbuduje ją i w większości będzie gotowa już w przyszłym roku.

 

Gdzie jest miasto sportu? W Toruniu

Na zakończenie jeszcze kilka słów o jednej z obietnic wyborczych Rafała Bruskiego sprzed lat. Bydgoszcz miała być miastem sportu. O tym, jak to wygląda, mogliśmy przekonać się w weekend 6/7 października. Po pierwsze zobaczyliśmy, jaki jest głód żużla na światowym poziomie. Na turniej „Asy dla Tomka Golloba” przybyło na stadion przy ul. Sportowej ponad 10 tysięcy ludzi. Przekonali się, że „zabytkowy” już obiekt nie spełnia standardów infrastruktury sportowej XXI wieku. Przekonali się o tym również zawodnicy, którzy dzień wcześniej rywalizowali o tytuł mistrza świata na nowoczesnej Motoarenie w Toruniu. Niestety, przekonali się o tym również widzowie w całej Polsce, którzy mogli obserwować obie imprezy dzięki relacjom telewizyjnym.

 

Wspólny cel – WIELKA BYDGOSZCZ

Konkludując, władze Platformy Obywatelskiej postępują tak, jakby chciały sprowadzić Bydgoszcz do roli miasta powiatowego. Wszystko o czym pisałem wcześniej oraz brak realnych programów, które hamowałyby spadek liczby ludności miasta, może spowodować dalsze obniżanie rangi Bydgoszczy, a wtedy Toruń stanie się w praktyce jedyną stolicą regionu.

 

W tych okolicznościach przestaje dziwić też minimalizm obecnego prezydenta Bydgoszczy, który zafundował mieszkańcom lodowisko z trybunami na 300 osób, a teraz za blisko 100 milionów złotych buduje basen olimpijski z trybunami na 450 widzów. Do tego chce zrealizować budowę „archaicznej”, już w założeniu, trybuny stadionu Polonii Bydgoszcz, gdy chociażby Łódź w ostatnich miesiącach oddała do użytku nowoczesny obiekt.

 

Dlatego wybory 21 października 2018 roku są tak bardzo ważne dla Bydgoszczy. Zdecydują bowiem o przyszłości naszego ukochanego miasta na długie lata. Zdecydują o pozycji, jaką Bydgoszcz będzie zajmowała na mapie Polski i jak będzie postrzegana w Europie i na świecie.

Jestem ogromnie wdzięczny tym wszystkim, którzy podzielają moją wizję, bo łączy nas Wspólny cel – WIELKA BYDGOSZCZ.

 

Dlatego zachęcam wyborców, by poszli głosować zgodnie ze swoimi ambicjami i przekonaniami, bo musimy mieć silnego prezydenta Bydgoszczy i bydgoskiego marszałka w Toruniu.

 

Tomasz Latos, poseł na Sejm RP, kandydat na prezydenta Bydgoszczy

 


 

Niniejsza publikacja nie jest w żadnym stopniu stanowiskiem redakcji PortaluKujawskiego.pl.