,,Szerokie rzesze (…) czynią to,co akurat się trafi” – czyli podejmijmy refleksję nad manipulacją Anny



,,Szerokie rzesze (…) czynią to,co akurat się trafi” – czyli podejmijmy refleksję nad manipulacją Anny

Obecna sytuacja pokazuje, że szerokie rzesze – jeśli ktoś padnie ofiarą pomówienia – zdolne są wyrządzać zło, i to całkiem nie najmniej, lecz zgoła całkiem wielkie – tymi słowami można opisać manipulację której ofiarą stała się bydgoska fundacja przed drugą turą wyborów prezydenckich. Powyższe słowa pochodzą jednak z przełomy 4 i 5 wieku przed naszą erą. Nawiązuje do nich, bowiem przypadek z jakim się spotkaliśmy doskonale wpisuje się w te sokratejskie rozważania.

Na temat temat nawiązywania do sprawy pani Anny i jej konfliktu z fundacją, a przede wszystkim zmanipulowania opinii publicznej sugestią, że to była ponoć zemsta polityczna, gdy fakty pokazują zupełnie co innego, słyszę dwie opinie – jedną aby już do sprawy nie wracać, bo wywołuje obrzydzenie oraz drugą, aby rozkładać sprawę na czynniki pierwsze, żeby wyciągnąć z tego co się stało wnioski na przyszłość. Jestem zwolennikiem tego drugiego nastawienia, bowiem rzadko się zdarza, aby po nakręconej do granic kłamliwej propagandzie – wczoraj przytaczałem wypowiedzi posła Jerzego Polaczka, który na komisji sejmowej tak się zagalopował w rzucaniu politycznych oskarżeń, że mógł mieć ogromnego kaca moralnego, gdy okazało się dzień później, że fakty wskazują, że ta sprawa jest całkowicie pozbawiona polityki.

 

– Obecna sytuacja pokazuje, że szerokie rzesze – jeśli ktoś padnie ofiarą pomówienia – zdolne są wyrządzać zło, i to całkiem nie najmniej, lecz zgoła całkiem wielkie – miał powiedzieć do Sokratesa jego przyjaciel Kriton według przekazu Platona (w polskim przekładzie prof. Ryszarda Legutko).

 

– Gdyby tyko, Kritonie, szerokie rzesze potrafiły popełniać największe zło! Wówczas potrafiłyby również czynić największe dobro, to byłoby znakomicie. Lecz one nie potrafią ani jednego, ani drugiego. Nie są dolne uczynić nikogo rozumnym, ani nierozumny. Czynią to, co akurat się trafi – odpowiada Sokrates.

 

Czynią to, co akurat się trafi – brzmi to jak szeroki zarzut, że społeczeństwa nie kierują się logiką; ani na rozeznaniem co jest dobre, a co złe; sprawiedliwe czy niesprawiedliwe. Czy tak nie było dwa tygodnie temu, gdy internauci i wiele mediów wydało na fundacji wyrok? Jak się tydzień później okazało – wyrok co najmniej niesprawiedliwy. Żeby dobrze się nad tymi cytatami zastanowić, to trzeba znać również ich kontekst – Kriton przyjaciel Sokratesa, odwiedził tego drugiego w więzieniu, gdy ten oczekiwał na wykonanie kary śmierci. Wcześniej Sokrates był sądzony przez 500 sędziów, którzy demokratycznie uznali go winnym, a następnie przegłosowali karę śmierci. Zarzucano mu demoralizowanie młodzieży i nieuznawanie bogów państwowych – Niejeden spośród was musiał się obruszyć, przypominając sobie własne zachowanie, gdy stając przed sądem w sprawie mniej poważnej niż ta, błagał i prosił sędziów, zalewając się łzami przyprowadzał swoje dzieci, a także rodzinę i licznych przyjaciół, aby jak najwięcej wzbudzić litości (…) Ze względu jednak na reputację – moją, waszą i całego miasta – nie uważam by pięknym było robienie jakichkolwiek z tych rzeczy. – bronił się w dość zuchwały sposób Sokrates. Dzięki tamtej mowie nasza cywilizacja europejska wykształciła pojęcie sprawiedliwości, oddając po wielu wiekach rację Sokratesowi w tamtym sporze, zakończonym dla niego śmiercią.

 

Wróćmy jednak do ostatniej rozmowy Kritona z Sokratesem, w dalszej jej części mistrz poleca – Nie powinniśmy tak bardzo zważać na o, co szerokie rzesze o nas powiedzą, lecz na to, co powie znawca rzeczy sprawiedliwych i niesprawiedliwych, on jeden i sama prawda.

 

Pojęcie znawcy tego co sprawiedliwe i niesprawiedliwe traktujmy tutaj symbolicznie. Czy jednak to co się działo dwa tygodnie temu było sprawiedliwe? Jeżeli nie to pozostaje pytanie, czy media sprzyjające temu co niesprawiedliwe są naszemu społeczeństwu potrzebne? Bo jedyne czemu służyły to dostarczaniu rozrywki i upustu dla emocji, a to przecież przez wieki była rola cyrków.

 

Myślę, że ta sprawa powinna być przyczynkiem do refleksji, czy nasze życie społeczno-polityczne kieruje się sprawiedliwością. Cała ta sprawa ma dużą szansę zostać zapamiętana ponadczasowo jako casus – gdy znowu pojawi się jakaś polityczna sensacja, to co rozsądniejsi będą nawiązywać do tego casusu bydgoskiego. Celowo nie używam nazwiska osoby od której się rozpoczęło, bowiem jestem przeciwny publicznym linczom oraz robieniu z ludzi szukających wsparcia czarnych charakterów. Zawiniły tutaj osoby, które zdając sobie sprawę, że nie ma dowodów na wątek polityczny, tak go kreowały medialnie – postępując z wyrachowania niesprawiedliwie. Pewnie były też osoby, które brały udział w napędzaniu nagonki do końca nie będąc świadomymi co robią (wspomniany wcześniej poseł Polaczek), czy też publicyści tworzący z nurtem emocji społecznych – to właśnie do nich kieruje przede wszystkim apel o refleksje, bo póki co cytując Sokratesa – czynicie to co się akurat trafi.

 

Polecam również lekturę: Polityczna lekcja skazanego demokratycznie na śmierć Sokratesa