Za niecałe 3 tygodnie europejczycy wybiorą reprezentacje blisko 0,5 mld obywateli Unii Europejskiej. Gdyby to były inne wybory (parlamentarne czy samorządowe) to bylibyśmy w kulminacji kampanii wyborczej – w naszym regionie tak naprawdę ona się dopiero zaczyna – powoli zaczęły się pojawiać się banery i bilboardy z kandydatami, ale i tak dość oszczędnie.
Na eurowybory możemy patrzeć na trzech płaszczyznach – ogólnopolskiej pokazania jakie ugrupowanie ma największą siłę w kraju (ta płaszczyzna budzi największe zainteresowanie w naszym kraju), regionalne o tym kto konkretny będzie nas reprezentował w Brukseli i ile zdobędziemy jako region mandatów (średnie zainteresowanie mieszkańców) oraz ogólnoeuropejskie o tym w jakim kierunku pójdzie Unia Europejska (w Polsce zainteresowanie tą płaszczyzną jest marginalne, na Portalu Kujawskim staramy się jednak o tym mówić sporo).
Jako mieszkańcy kujawsko-pomorskiego przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego będziemy wybierać po raz piąty (poprzednio w latach: 2004,2009, 2014 i 2019) i chyba będą to najnudniejsze wybory w historii. Wynika to z tego stanu rzeczy, że właściwie jest już wszystko jasne – z dużym prawdopodobieństwem europosłami dalej będą Kosma Złotowski (PiS) i Krzysztof Brejza (KO). W pewnym sensie wynik wyborów jest znany – chyba, że zlekceważymy sobie frekwencję i z lenistwa zostaniemy w domach i wówczas istnieje teoretyczne ryzyko, że albo KO, albo PiS nie zdobędą u nas żadnego mandatu. Trzecia Droga, Lewica i Konfederacja z uwagi na populacje naszego województwa właściwie są u nas bez szans – niestety ordynacja jest tutaj bezlitosna. Jest zatem niemal wszystko jasne, jedyne otwarte pytanie, czy lepszy wynik w kujawsko-pomorskim zrobi KO jak wynika z sondażu dzisiejszych, czy odrabiający ostatnio PiS – tylko to na mandaty się nie przełoży, to ma znaczenie jedynie dla naszych polityków – o przekonanie.
Poprzednie kampanie były ciekawsze
Cofnijmy się najpierw o 5 lat do 2019 roku – wówczas było też wiadome, że raczej będzie tylko po jednym mandacie dla KO i PiS. Wtedy jednak mieliśmy wyraziste pojedynki w PiS pomiędzy europosłem Kosmą Złotowskim i posłem Tomaszem Latosem, gdzie do czasu oficjalnego poparcia dla tego pierwszego od Jarosława Kaczyńskiego nikt nie był niczego pewien, w KO natomiast obecny szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski mierzył się z Krzysztofem Brejzą. W tych wyborach takiej rywalizacji nie ma, bo na obu listach nie ma nazwisk, które byłyby wstanie rzucić wyzwanie Brejzie i Złotowskiemu. Co jednak istotniejsze – nikt nie wyraża nawet takich ambicji, a bez tego trudno myśleć o końcowym sukcesie.
Najciekawsze wybory mieliśmy regionalnie chyba w 2014 roku – wtedy listę PO otwierał spadochroniarz Jan Vincent Rostowski, którego po silnej kampanii pokonał startujący dopiero z 3 miejsca Tadeusz Zwiefka. Był to w pewnym sensie pojedynek bydgosko-toruński, bowiem Zwiefka wygrał Bydgoszczą, natomiast Rostowski dominował w części toruńsko-włocławskiej. W PiS też było starcie bydgosko-toruńskie – popierany przez Bydgoszcz Kosma Złotowski a z drugiego miejsca popierany przez Toruń i Radio Maryja prof. Andrzej Zybertowicz. Złotowski wygrał o niewiele ponad tysiąc głosów -w skali województwa to marginalna różnica. Trzeci mandat zdobył Janusz Zemke z SLD – o ile w kujawsko-pomorskim nie miał on liczącego się rywala na liście, to z racji trudnej ordynacji do końca warzyło się czy SLD zdobędzie mandat w kujawsko-pomorskim.
Rok 2009 – w PiS mieliśmy jako lidera listy spadochroniarza z Wrocławia europosła Ryszarda Czarneckiego, pewny mandatu nie mógł być, bo ambicje miało środowisko Radio Maryja, która popierało startującego z drugiego miejsca Przemysława Przybylska. Ostatecznie Czarnecki wygrał o dwa tysiące głosów z groszami, czyli niewiele. W PO akurat pewnie wygrał Tadeusz Zwiefka. Pierwszy raz w 2009 roku mandat zdobyło też SLD dla Janusza Zemke – tutaj największa walka toczyła się o frekwencję, aby SLD miało jakikolwiek mandat z kujawsko-pomorskiego.
Pierwsze wybory do PE u nas odbyły się w 2004 roku,wtedy mandat zdobył tylko Zwiefka. Tamte wybory mogły budzić emocje związane z ciekawością – były to bowiem pierwsze wybory w naszym kraju, coś zupełnie nowego.