Nie ma merytorycznych szans na dwie duże metropolie obok siebie (analiza)

Nie ma merytorycznych szans na dwie duże metropolie obok siebie (analiza)

Projekt Koncepcji Rozwoju Kraju 2050 nie przewiduje w województwie kujawsko-pomorskim żadnej metropolii, chociaż jak wynika z opracowań autorki tej delimitacji obszarów metropolitalnych Bydgoszcz spełnia przyjęte przez nią kryteria. Szans na uznanie za taką metropolię nie ma już Toruń – bo raz nie spełnia wszystkich kryteriów, a dwa robienie dwóch metropolii w sąsiedztwie 30 km przeczy całej filozofii. Jeżeli to zrozumiemy i zawalczymy o Bydgoszcz może uda nam się odwrócić sytuację, a jak skupimy się na politycznym ekumenizmie, to nikt z decydentów w tej sprawie nie będzie traktował nas poważnie.

 

Hierarchia funkcjonalna miast to nie jest podział na ligi miast, wokół czego próbuje się toczyć w naszym województwie debatę, ale próba zbudowania ładu osadniczego. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej oparło się tutaj na opracowaniu Agnieszki Sobali-Gwosdz, której delimitacji obszarów metropolitalnych i innym dziełom się przyjrzymy w dalszej części.

 

Agnieszka Sobali-Gwosdz dokonała podziału miast na kilka typów punktów węzłowych. Metropolią krajową jest warszawski obszar metropolitalny. Dalej mamy sześć metropolii ponadregionalnych, czyli obszary funkcjonalne: Krakwa, Wrocławia, Poznania, Górnśląski Obszar Metropolitalny, Trójmiejski i Łódzki. Kolejna grupa to 7 miast o charakterze regionalnym z silnym biegunem wzrostu: Szczecin, Bydgoszcz, Lublin, Rzeszów, Bielsko-Biała, Opole i Zielona Góra. Kolejny poziom to miasta regionalne, ale z słabym biegunem wzrostu, w tej grupie mamy m.in. Białystok, Olsztyn i Toruń. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej implikując te opracowanie do KRK2050 szczeciński obszar metropolitalny awansowało do roli metropolii ponadregionalnej, a pozostałe ośrodki regionalne silne wrzuciło do jednego wora ze słabymi.

Bydgoski obszar spełnia kryteria

Autorka dokonała tej delimitacji w oparciu o sześć głównych kryteriów- wielkość, węzłowość, dynamikę, innowacyjność, intensywnośc i rezyliencje ekonomiczną. Wszystkie te sześć kryteriów spełnia spełnia 13 ośrodków, poza Warszawą i grupą miast uznaną przez autorkę analizy za metropolie, są to też: Lublin, Szczecin, Bydgoszcz, Rzeszów i Opole.

 

Dla Sabali-Gwosdz metropoliami powinny być ośrodki uznawane za bieguny wzrostu (Gwowth Pole w myśl koncepcji Hitshmana R.P. Mishra). W tegorocznym opracowaniu Sobala-Gwosdz pt. ,,Baza ekonomiczna miast i ich obszarów funkcjonalnych” typuje ona bieguny wzrostu oparciu o bazę ekonomiczną. Wszystkie cztery cechy spełnia tylko 10 obszarów funkcjonalnych: Warszawy, Poznania, Wrocławia, Krakowa, Trójmiasta, Łodzi, Szczecina, Bydgoszczy, Rzeszowa i Zielonej Góry. Nie wymieniłem Górnośląskiego Obszaru Metropolitalnego, bo w tej analizie spełnia on mniej cech.

 

Wynika z tego, że według autorki delimitacji Bydgoszcz posiada podobny potencjał do Szczecina, spełnia wszystkie kryteria, choć może potencjałem nieco odbiegać od większych miast jak Poznań, czy Gdańsk. Nie wiedzieć jednak czemu, Szczecin zaliczono do metropolii ponadregionalnych, a Bydgoszczy nie. Toruń natomiast nie spełnia wszystkich kryteriów i jest stawiany z podobnym potencjałem z Olsztynem, Białymstokiem i Kielcami. Stawianie Torunia na równi z Bydgoszczą jest nieuczciwe, a jednocześnie niemerytoryczne.

Growth Pole w formule duopolu?

Agnieszka Sobala-Gwosdz ośrodki metropolitalne, które w teorii Hitshmana R.P. Mishra nazwana Growth Pole opisuje jako: Największa aglomeracja lub miasto w regionie, w którym prowadzona jest działalność badawczo-rozwojowa. Te bieguny są punktem początkowym wzrostu gospodarczego. Na ogół biegun wzrostu liczy ponad 500 000 mieszkańców.

 

Wynika z tego, że w trzymając się tej teorii rozwoju nie mogą powstać w jednym województwie dwa bieguny wzrostu. Obszarem oddziaływania powyżej 500 tys. mieszkańców w naszym województwie charakteryzuje się tylko Bydgoszcz, toruński obszar nie ma już takiego potencjału. Chyba, że jako kujawsko-pomorskie Gworth Pole wskażemy aglomerację bydgoko-toruńską.

 

Jak spojrzymy na dokumenty wypływające z naszego województwa, chociażby Strategię Rozwoju Województwa do 2030 roku, to tam mamy następującą hierarchizację polityki regionalnej: I szczebel – Stołeczny Obszar Rozwoju, czyli obszar bydgosko-toruński, na II szczeblu mamy dwa obszary metropolitalne liczone osobno, czyli Bydgoszczy i Torunia, na III szczeblu obszary kolejnych miast prezydenckich: Włocławka, Grudziądza i Inowrocławia, a potem na IV szczeblu obszary powiatowe. Widoczne jest tutaj zatem z jednej strony do tego, aby zostawić furtkę do traktowania Bydgoszczy i Torunia jako jednej metropolii sieciowej, z jednoczesnym podkreślaniem w dokumentach strategicznych, że potencjały bydgoskiego obszaru metropolitalnego oraz toruńskiego obszaru metropolitalnego są podobne.

 

Wydaje się prawdopodobne, że przy okazji konsultacji nad KRK2050 pojawi się dyskusja o tym, że należy dążyć do łączenia potencjału Bydgoszczy i Torunia, czyli wrócić możemy do debaty o tzw. duopolu, czyli metropolii dwubiegunowej. Merytoryczna dyskusja byłaby potrzebna, ale będzie ona trudna, bowiem trzeba zacząć od odpowiedzi na trudne pytanie – czy Bydgoszcz powinna być ośrodkiem dominującym, czy może traktować Bydgoszcz i Toruń jako równoważne bieguny? Opracowanie do którego się odwoływałem, ale też wcześniejsze próby delimitacji obszarów metropolitalnych pokazują, że Bydgoszcz ma potencjał, aby być metropolią bez Torunia, ale już Toruń bez Bydgoszczy nie.

Bydgoszcz+Toruń=

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że jak skumulujemy potencjały Bydgoszczy i Torunia, to zyskamy łącznie ich sumę.  Bydgoszcz ludnościowe wymogi spełnia bez Torunia, zatem pozostaje pytanie, czy jak skumulujemy wskaźniki z obu miast, to wyjdziemy na tym na plus. Odpowiedź wbrew pozorom nie jest taka prosta, bo jednym z kryteriów oceny potencjału jakimi posługuje się Sobala Gwosdz jest przewaga usług rynkowych nad nierynkowymi, co pokazuje siłę gospodarki. Za usługi nierynkowe uznaje się wszystko co związane z administracją publiczną, co nie jest istotne dla gospodarki. Toruń według Sobali-Gwosdz jest jednym z liderów, gdzie występuje przewaga usług nierynkowych nad rynkowymi, co może wynikać z przerośniętych ponad potrzeby miasta instytucji kultury. W Bydgoszczy natomiast dominują usługi rynkowe nad nierynkowymi podobnie jak miasta uznane za metropolie. Gdyby wyliczyć ten wskaźnik wspólnie dla Bydgoszczy i Torunia, to wynik byłby już mniej korzystny niż dla samej Bydgoszczy.