W Brukseli Całbecki straszył końcem demokracji w Unii Europejskiej

W Brukseli Całbecki straszył końcem demokracji w Unii Europejskiej

Czy wraz z końcem dzielenia funduszy europejskich w Toruniu upadnie demokracja w Europie? Takie pytanie można zadać po wystąpieniu z ubiegłego czwartku (10 października) w Brukseli na Europejskim Tygodniu Regionów i Miast marszałka Piotra Całbeckiego, który jakby nie patrzeć wypowiadał się tam w imieniu wszystkich mieszkańców województwa kujawsko-pomorskiego. Dostało się szefowej KE Ursuli von den Leyen, członkom Komisji Europejskiej z poprzedniej kadencji, a nawet potencjalnym nowym członkom KE.

W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o tym, że szefowa KE Ursula von den Leyen wyszła z propozycją, aby zwiększyć konkurencyjność europejskiej gospodarki wobec amerykańskiej, dlatego zamiast ponad 500 programów operacyjnych w polityce spójności, pozostawić jedynie 27, dla każdego państwa. Gdyby to weszło w życie, środki europejskie nie byłyby już dzielone przez marszałków województw, ale przez w całości przez władze państwowe. Do tej pory w Polsce nie było wokół tego tematu większej debaty, ale marszałek kujawsko-pomorskiego chętniej mówił o tym już w Brukseli.

W czasie panelu o wzmacnianiu demokracji przez regionu z udziałem ustępującej wicepzewodniczącej KE Very Jourovej marszałek Piotr Całbecki straszył końcem demokracji – Największym zagrożeniem są obecni politycy zarówno w Parlamencie Europejskim oraz przyszłej Komisji Europejskiej, a i obecnej, którzy kombinują jak pozbawić regiony i władze lokalne decyzji o tym jak zarządzać polityką spójności. Ta centralizacja, która wisi w powietrzu jest zagładą dla polityki spójności i partycypacji demokratycznej i akceptowalności tego co robimy my jako Unia Europejska. Politycy powinni się zatrzymać przed tymi zamiarami, bo zniszczą wszystko co do tej pory z trudem budowaliśmy.

Piotr Całbecki jako jedyny uczestnik tego panelu podejmował ten wątek.

– Gdyby czyny szły za słowami, to mógłbym się zgodzić z Panem Marszałkiem Całbeckim. Ale niestety wygłaszane przez niego tezy w Europie, nijak mają się do jego postępowania w naszym regionie. Marszałek Całbecki nie traktuje Bydgoszczy jako samodzielnej jednostki samorządowej, próbując ograniczać nasz potencjał rozwojowy czy metropolitarny. Również centralizując władzę samorządową w Toruniu, działa zupełnie odwrotnie do głoszonych poglądów – komentuje jego słowa bydgoski radny Jakub Mikołajczak, przewodniczący klubu KO-Lewicy. Mniej chętni do komentowania wypowiedzi marszałka są o dziwo radni opozycji z PiS, co wynikać ma z tego, że partia wobec zapowiedzi Ursuli von den Layen nie wyraziła jeszcze stanowiska. Radny Bydgoskiej Prawicy Wojeiech Bielawa widzi w tym natomiast szansę dla Bydgoszczy – Marszałek Całbecki użył bardzo mocnych słów, mówił nawet o „zagładzie polityki spójności i partycypacji demokratycznej”. W ogóle się nie dziwię, że tak krytykuje tę reformę polityków Komisji Europejskiej. Przecież bez wpływu na dzielenie w regionie miliardów euro z UE, polityczne znaczenie i realna władza Marszałków Województw ulegną znacznemu ograniczeniu. Dla Bydgoszczy, ośrodek decyzyjny przesunie się z Torunia do Warszawy. Czy to dobre? Nie mamy nic do stracenia. Dziś środki unijne dzielone są w Toruniu i jak pokazuje praktyka – to w tym mieście zostają wielkie pieniądze. Jest duża szansa, że Warszawa będzie przychniej patrzyła na potrzeby Bydgoszczy. Owszem, UE wdraża wiele szkodliwych i absurdalnych programów, jednak to nie reforma polityki spójności jest teraz największym problemem. W tych zmianach można upatrywać dla Bydgoszczy nawet jakiejś szansy.     

Kujawsko-pomorskie wzorem partycypacji

W czasie trwania tego panelu marszałek Piotr Całbecki budował narrację, że w kujawsko-pomorskie jest wręcz wzorem wdrażania partycypacji społecznej przy sprawowaniu władze – Urzędnicy nie mają prawa zaproponować żadnego właściwie ważniejszego projektu strategicznego bez konsultowania tego dokumentu z demokratycznie wybraną Radą Seniorów, którzy sami wybrali swoich przedstawicieli. Podobnie jest z młodzieżą, ze sportowcami, z ludźmi kultury, ludźmi gospodarki. To pozwala nam uniknąć wielu konfliktów.

Tak przynajmniej było to prezentowane w Brukseli, bo lokalnie znamy już wiele przykładów, gdy marszałek pomijał przy tworzeniu planów strategicznych konsultacji z władzami Bydgoszczy. Chociażby wspominana przez Mikołajczaka mettropolitalność, ale też dość niedawno Zarząd Województwa na Sejmiku Województwa rekomendował zmiany w Wojewódzkich Ośrodkach Medycyny Pracy, gdzie całkowicie zignorowano stanowisko Rady Miasta Bydgoszczy.

Wojewódzką Radę Seniorów powołuje z kolei Zarząd Województwa, który może zatem prowadzić w taki sposób selekcję, aby były to osoby wpisujące się w nurt.

Środki europejskie dzielone ,,po toruńsku”

We wrześniu podsumowując wydatkowanie środków z perspektywy finansowej Unii Europejskiej 2014-2020 (z rozliczeniem do końca 2023 roku) wskazywaliśmy, że istnieje spora dysproporcja w podziale funduszy europejskich będących w dyspozycji Zarządu Województwa. Na rozbudowę toruńskiego szpitala wydano prawie w jednym projekcie prawie 199 mln zł, gdy największy projekt inwestycji na jaki otrzymała środki Bydgoszcz, czyli przebudowę torowiska wzdłuż ulicy Wojska Polskiego był wart tylko 41 mln zł. Gdyby skumulować 8 najdroższych bydgoskich inwestycji, dopiero wówczas zbliżymy się do tych 200 mln zł.

To czy te środki dalej będzie dzielił zarząd w Toruniu, czy też jakaś struktura w Warszawie, to zagrożenie o którym mówił marszałek.

Wiesz o tym dzięki niezależnym mediom. Możesz nas wesprzeć: