Wystawę przygotowało Muzeum Okręgowe im. Leona Wyczółkowskiego, jak przyznał jednak jego dyrektor Wacław Kuczma, jest to efekt trzyletnich prac.
- Były publikowane już prace artystów w Polsce, były prezentowane wystawy zbiorowe, ale jeszcze takiego wydarzenia w Polsce i z całą pewnością nie jest to tylko moje zdanie, ale wszystkich artystów również – nie było jeszcze, ani w Europie i na świecie, aby pozbierać wiele nurtów sztuki z różnych pokoleń i w sposób bardzo przemyślany pokazać ideę ,,Kurdystan. Oblicza trwania”. Także to jest coś wyjątkowo na skale Polski, Europy i śmiem powiedzieć, że całego świata – mówi Ziyad Raoof, uznawany za oficjalnego przedstawiciela rządu Kurdystanu w Polsce – Kraje, które dzielą Kurdystan zawsze starały się jeżeli nie udawało się im w sposób brutalny zwalczać artystów i ludzi kultury, to przywłaszczali sobie dziedzictwo kurdyjskich artystów nazywając ich iracką sztuką, turecką sztuką czy irańską sztuką.
Specyfika wystawy przygotowanej w Bydgoszczy jest wyjątkowa, bowiem przedstawia ono dziedzictwo artystów zamieszkujących formalnie tereny Iraku, Iranu i Turcji oraz z diaspory kurdyjskiej w Europie. Jeden z artystów przyznał, że musiał wyemigrować do Europy, gdy narysowaną przez niego karykaturę, ktoś uznał (jak artysta uważa nieopacznie) za karykaturę byłego dyktatora Iraku Sadama Husajna.
- Chce wyrazić wdzięczność za zorganizowanie tego wydarzenia, które jest pierwszym w Europie, gdzie artyści mieszkający na ziemiach historycznych Kurdystanu spotykają się z tymi z diaspory mieszkającymi w Europie – mówi artysta Baldon Ahmad. Na spotkaniu dla mediów, które poprzedzało wernisaż wystawy wielokrotnie padały od Kurdów podziękowania za to, że w Bydgoszczy taka wystawa powstała. Obecni byli także dziennikarze Kurdyjscy.
Nie sposób przy tym temacie było jednak nie poruszyć problematyki cenzury. Najtrudniejsza sytuacja jak przyznają Kurdowie ma miejsce w Iranie i w Turcji, a najlepsza w Iraku - W Kurdystanie irackim od strony formalnej nie ma cenzury, ale są pewne kulturowe czynniki, w tym szczególnie wpływ religii – wskazuje Rostam Aghala, który przyjechał na wernisaż z Iraku - W Kurdystanie irańskim jest inna rzeczywistość, tam nie ma wolności ekspresji.
- Owszem jesteśmy wolni, ale proszę wziąć pod uwagę, że jesteśmy otoczoną przez niesprzyjające nam państwa enklawą. Ja nie mogę w swojej sztuce bez konsekwencji wyrażać stosunku do tego co się dzieje dzisiaj w Iranie, ponieważ jutro nie będę mógł już pojechać do Iranu. Albo jadąc do Polski przez Turcję, bo tak prowadzi tranzyt, musiałem dokładnie przeglądać swoje rzeczy, bo gdyby w nich znalazło się słowo ,,Kurdystan”, to miałbym poważne kłopoty – dodaje inny mieszkający w administracyjnym Iranie artysta Osman Ahmed.