Giebnia pod Pakością stała się areną działania mafii śmieciowej na ogromną skalę – na miejskie składowisko potajemnie, za przyzwoleniem osób zamieszanych w proceder, przywożono tutaj odpady niebezpieczne. Mieszkańcy Pakości płacą więcej za odpady, bo składowisko musiało zostać zamknięte. Największym problemem dla gminy będą jednak koszty rekultywacji, które mogą być nie do udźwignięcia przez budżet gminy.
W tej sprawie z jednej strony są przestępcy i osoby będące z nimi w zmowie, którzy robili dobry biznes, bo pozbywali się odpadów niebezpiecznych za ułamek kosztów utylizacji. Niekoniecznie to musiało popłacać, bo już sporo osób w tej sprawie zostało zatrzymanych, a mówimy o łącznie ponad 17 tys. zarzutów prokuratorskich w tej sprawie. Po drugiej stronie mamy gminę i mieszkańców Pakości, na których spoczywać będzie obowiązek posprzątania tego, bo to przecież ich składowisko formalnie.
Ze strony lokalnych polityków podejmowane były działania, aby takim samorządom jak Pakość pomóc. Konkretne pytania w interpelacji zadała posłanka Agnieszka Kłopotek z PSL. Wiceminister klimatu i środowiska Anita Sowińska wskazała, że rząd ma zabezpieczone rocznie 300 mln zł na usuwanie składowisk mogących stanowić realne zagrożenie – Odnosząc się do lokalizacji wskazanej w przedmiotowej interpelacji należy nadmienić, że składowisko odpadów stanowiące obiekt budowlany przeznaczony do składowania odpadów2 jest technicznie przystosowane do ich unieszkodliwiania, przez co ryzyko przedostania się do środowiska substancji niebezpiecznych jest niższe. Tym samym, unieszkodliwianie odpadów na składowisku odpadów, nawet jeżeli było realizowane z naruszeniem przepisów prawa, to zostało przeprowadzone na obiekcie wyposażonym w stosowne bariery, które ograniczają migrację zanieczyszczeń do środowiska.
Ta odpowiedź wskazuje, że Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie planuje interwencji wobec Giebni. W 2025 roku resort planuje ze wspomnianej puli 300 mln zł wydać 200 mln zł, zatem są pewne rezerwy finansowe.





