Gramy na zero mandatów!

W roku 2009 przewodniczący bydgoskiego SLD Łukasz Chojnacki zaapelował do partii, aby ponad podziałami politycznymi walczyły o jak największą frekwencję w wyborach europejskich, gdyż to od niej zależeć będzie ilu będziemy mieli posłów. O potrzebie zachęcania mieszkańców regionu aby poszli do urn mówią także dzisiaj politycy – problem w tym, że robią wszystko, aby wyborcy zostali w domach.

Inicjatywa z przed pięciu lat sprawiła, że z jednego mandatu w kadencji 2004-2009 kujawsko-pomorskie zyskało aż trzy.

W tych wyborach powtórzyć ten wynik będzie bardzo trudno. Musimy sobie zdawać tutaj sprawę, że jesteśmy najmniejszym okręgiem wyborczym pod względem liczby wyborców, a co za tym idzie o uzyskanie mandatu będzie jak najtrudniej.

 

Politycy wiedząc o tym w mediach dość często apelują o podejmowanie działań profrekwencyjnych. O wsparcie tych działań prosi się także dziennikarzy.

 

Problem jednak w tym, że na promocję wyborów można by wydać miliony złotych, ale to nic nie da, gdy partie będą swoim zachowaniem pokazywać, że nie mają dla nich szacunku.

 

Takie gesty padły już w kierunku mieszkańców województwa kujawsko-pomorskiego ze strony kilku komitetów, które zesłały nam tzw. ,,spadochroniarzy”.

 

Po co mam iść głosować tylko po to, aby pomóc komuś dopchać się do dodatkowych pieniędzy – tego typu głosy słychać w ostatnim czasie dość często. Ludzie są coraz bardziej rozgoryczenie traktowaniem ich jako obywateli gorszego regionu!