Czy to już ostatnie podrygi bydgoskiego żużla?

Fot: Paweł Zielke

W czasie ubiegłotygodniowych zawodów żużlowych o Drużynowy Puchar Świata rozgrywanych w Bydgoszczy kibice Polonii nie oszczędzali prezydenta Rafała Bruskiego. Gdy wręczał nagrody publika głośno gwizdała, rozdawane były także ulotki nazywające włodarza Bydgoszczy grabarzem bydgoskiego żużla. Ciężko byłoby tutaj nie zauważyć, że temu sportowi w Bydgoszczy bliżej do upadku, niż do czasów świetności.

Jeszcze kilka lat temu Polonia Bydgoszcz była potęgą. Drużyna z Tomaszem Gollobem na czele miała sezony, w których była wręcz nie do pokonania. Wówczas czarny sport w grodzie nad Brdą kwitnął. Gdy Polonia zaczęła podupadać, to Bydgoszcz nadal przez kolejne lata miała znaczenie na światowej mapie speedwaya, gdyż nasze miasto okazało się bardzo sprawnym organizatorem najważniejszych imprez na globie z cyklu Grand Prix. W 2008 roku ta impreza odbyła się nad Brdą dwukrotnie. Źle przygotowane zawody kończące Indywidualne Mistrzostwa Świata w niemieckim Gelsenkirchen poskutkowały odwołaniem tych zawodów i poproszeniem bydgoskich działaczy o przeniesienie ich do naszego miasta. Bydgoszcz ten egzamin zdała wręcz perfekcyjnie. Dla organizatorów imprezy, brytyjskiego BSI Bydgoszcz była ważnym partnerem, gdy zobaczymy ostatnie nieporozumienia przy organizacji zawodów drużynowych możemy zauważyć, że ta pozycja w ciągu 6 lat drastycznie spadła i nie wiadomo, czy przyjdzie nam organizować jakiekolwiek zawody na takim szczeblu.

 

Problemy bydgoskiego żużla z ostatnich lat możemy podzielić na dwie kategorie. Dotyczące klubu, który trzeba to przyznać nie ma szczęścia do działaczy. Jeszcze nie tak dawno byliśmy przecież świadkami, gdy działacze kłócili się ze sobą za pośrednictwem konferencji prasowych, zaś o oświadczeniu z ubiegłego sezonu, że Polonia odpuszcza ostatnie mecze i godzi się ze spadkiem do niższej ligi jako bydgoszczanie chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Dalekie było to bowiem od ducha sportu, przy okazji niekorzystnie wpływające na wizerunek Bydgoszczy.

 

Druga kategoria problemów dotyczy już pozycji Bydgoszczy w BSI. Znaczenie Bydgoszczy zaczęło spadać po otwarciu nowoczesnego stadionu w Toruniu. Nasz bydgoski wymaga dużych modernizacji, a wiele osób uważa, że najlepiej byłoby zbudować nowy. Czy miasto na to stać? To już osobna kwestia, nie zmienia to jednak faktu, że Rafał Bruski jako kandydat na prezydenta obietnice dotyczące modernizacji obiektu składał, tak więc musi się liczyć z tym, że kibice będą chcieli go z nich rozliczyć.

 

Część z czytelników pamięta jak Bruski w kampanii wyborczej pokazywał się z Tomaszem Gollobem czy działaczem Jerzym Kanclerzem, którzy popierali jego kandydaturę. W okresie wyborczym budowano wrażenie, że Gollob wróci na ostatnie lata swojej kariery do Bydgoszczy (było to tuż po wywalczeniu przez niego indywidualnego mistrzostwa świata). To się jednak nie stało, więc prezydent musi się liczyć z dodatkowym gniewem kibiców.

 

Osuchowe wyjazdy sponsorowałeś – na Polonie żałowałeś! – głosił jeden z transparentów, który był eksponowany w ubiegłym tygodniu. Coraz niższa frekwencja na Zawiszy to kolejny problem bydgoskiego sportu, stąd też i kibice piłkarscy zapewne przygotują prezydentowi Bruskiemu trudną przeprawę w wyborach.