Patrząc na porządek obrad środowej sesji Rady Miasta zapowiadały się krótkie obrady, być może na dwie godziny. Ostatecznie około pięciu godzin prowadzono debatę, z przerwami na narady, w sprawie dekomunizacji, której i tak na tej sesji nie udało się przeprowadzić, choć jak mogliśmy usłyszeć cała rada była za tym.
Dla postronnych obserwatorów wszystko wyglądało wyjątkowo niepoważne. Duża część radnych natomiast dobrze się bawiła, za te kilka godzin kłótni dostaną około 2 tys. zł diety, czyli więcej niż wynosi minimalna pensja, którą wielu bydgoszczan zarabia (dieta jest nieopodatkowana, więc te pieniądze radni dostają do ręki).
Dekomunizację parlament uchwalił wiosną ubiegłego roku przy wsparciu posłów PiS i PO. Już wówczas samorządowcy sobie zdawali sprawę, że do 2 września bieżącego roku powinni przeprowadzić dekomunizację, bowiem inaczej nazwy ulic zmieni wojewoda we współpracy z IPN. Raczej jesteśmy zgodni co do tego, że lepiej, aby dokonał tego samorząd. Mijały miesiące i w Bydgoszczy tematu na poważnie nikt nie podejmował. No i w końcu widząc, że termin 2 września może być niedochowany, radni Prawa i Sprawiedliwości zwołali nadzwyczajną sesję na którą przygotowali konkretne projekty uchwał – chcieli uhonorować Jeremiego Przyborę, Bernarda Śliwińskiego, Krzysztofa Gotowskiego, Jana Nowaka Jeziorańskiego, czy Leszka Malinowskiego. Postacie nie budzące większych kontrowersji, na swój sposób związane z Bydgoszczą.
Okazało się, że na takie procedowanie nie zgadza się koalicja PO – SLD Lewica Razem, która postanowiła kolejnych patronów odrzucać, pozostawiając przy tym postacie takie jak chociażby zbrodniarz komunistyczny gen. Zygmunt Berling. Jedynie udało się przez pomyłkę radnych koalicji przegłosować patronat Jeremiego Przybory w miejsc dzisiejszej ulicy Józefa Powalisza.
Radni koalicji wyjaśniali, że oczekują najpierw konsultacji społecznych z mieszkańcami. Zważając jednak na to, że o tym, że dekomunizację trzeba przeprowadzić wiedzieli od dobrego roku, to brak podjęcia przez kluby koalicyjne tematu świadczy raczej o tym, że ten temat ich nie interesuje. Nagła troska, która wyszła na środowej sesji mogła zostać odebrana przez obserwatorów z zewnątrz jako celowe szukanie awantury politycznej. Co akurat w tym wypadku udało się osiągnąć.
Emocjonujące wystąpienie radnego Jarosława Wenderlicha:
{youtube}kbYskk4Nbxk{/youtube}
Skończyło się na tym, że prezydent Rafał Bruski zapowiedział, że w przyszły piątek rozpoczną się konsultacje społeczne dotyczące dekomunizacji. Mieszkańcy będą mogli się wypowiedzieć, czy zaproponowane przez PiS patronaty jak m.in.: Bernard Śliwiński czy Jan Nowa Jeziorski powinny być patronami. Tym samym jednak nieco ośmieszono nowe zasady przeprowadzania konsultacji społecznych, bowiem jak ustalono kilka miesięcy temu uzgodniono, że nie powinny odbywać się one w miesiącach wakacyjnych. W tym wypadku zapewne użyty zostanie argument faktu, że samorząd powinien przeprowadzić dekomunizację do 2 września – problem jednak z tym, że można było zrobić to wcześniej, a nie czekać na ostatnią chwilę.
Podsumowując – środowa sesja powinna być wstydem dla całej sesji Rady Miasta Bydgoszczy. Radni na własne życzenie pokazali, że izba ta nie jest zbyt poważna.