Mamy 22 maja 2015 roku, ostatni dzień kampanii wyborczej w wyborach prezydenckich. Do zakładów PESA przyjeżdża urzędujący prezydent RP, aby przyjąć od europosła Janusza Zemke poparcie w starciu z Andrzejem Dudą. Można powiedzieć, że prezydentowi państwa nie wypadało odmówić gościny, ale trudno będzie już wyjaśnić umieszczenie na ekranach przy wejściu na halę produkcyjną hasła wyborczego #BronekMusisz obok loga PESA.
Cofnijmy się jednak kilka miesięcy wstecz, do okresu po I turze wyborów samorządowych. W Inowrocławiu niespodziewanie przed szansą pokonania prezydenta od wielu kadencji, Ryszarda Brejzy, staję Marcin Wroński z Nowego Inowrocławia. W kulminacyjnym momencie kampanii Brejzie poparcia udziela prezes PESA Tomasz Zaboklicki. Zważając na dość małą różnicę głosów jaką uzyskali obaj kandydaci w II turze, kto wie czy poparcie prezesa PESA nie miało wpływu decydującego o wyniku wyborów.
{youtube}NA7BsWaojUg{/youtube}
Włodarze PESA jak widać, wykorzystywali swoją szczególną pozycję w regionie, angażując się niekiedy w politykę. Dzisiaj, gdy powszechnie już wiadomo, iż spółka ma problemy z płynnością finansową, pojawia się felieton, w którym wzywane są wszystkie siły polityczne, aby naciskały na premier Beatę Szydło, żeby ta uratowała PESA. Sam autor publikacji na swojej prywatnej stronie internetowej, przyznaje się do tego, że wykonuje usługi wizerunkowe dla PESA.
PESA jest ważnym zakładem dla gospodarki Bydgoszczy i regionu, dlatego też w pomoc spółce zaangażował się osobiście wicepremier Mateusz Morawiecki. Związane jest to głównie z faktem, że PESA jak już pisałem kilka dni temu, byłaby ważnym ogniwem w jego flagowym projekcie Luxtorpeda 2.0. Premier Morawiecki próbuje zbudować konsorcjum banków, które pomogłyby odzyskać firmie płynność finansową. Oczywiście ministerstwo zapewne będzie wymagać, aby dalej w spółce podjęta została restrukturyzacja albo weszła na Giełdę Papierów Wartościowych. Innej formy pomocy trudno jednak oczekiwać ze strony państwa, szczególnie iż podejść do tego rząd musi bardzo ostrożnie, aby nie zostać posądzonym o ingerowanie w wolny rynek.
Możliwe byłoby chociażby zainwestowanie w PESA przez Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, ale to wymagałoby faktycznie zmian w sposobie zarządzania firmą. Zapewne oznaczałoby to też skończenie z polityczną aktywnością.
Przed PESA na pewno długa droga, bowiem będzie trzeba odbudować nadszarpnięty wizerunek. Nie bez powodu wiele polskich samorządów stara się wykluczać bydgoską fabrykę z przetargów, bowiem mają złe doświadczenia ze wcześniejszej współpracy.