Był to już któryś miesiąc I wojny światowej, na froncie zachodnim nieopodal Ieper toczyły się I walki. Przed żołnierzami pojawiła się perspektywa spędzenia świat w okopach, być może doszłoby tez do walki. Niespodziewanie te kilka świątecznych dni wyglądało zupełnie inaczej, dzisiaj padają wręcz określenia cudu.
Zaczęło się od śpiewania kolęd w okopach, relacje wskazują, że jako pierwsi zaczęli je śpiewać Niemcy. Odpowiedzieli Brytyjczycy i później jakoś się to potoczyło, pojedynczy żołnierze wyszli z okopów i tak się spontanicznie rozpoczął rozejm, który objął cały front. Są dowody, że na co dzień przeciwnicy grali ze sobą w piłkę pokazywali zdjęcia najbliższych. Rozejm świąteczny nie podobał się dowódcom, ale na ten czas ich oczekiwania zeszły na dalszy plan. Na większości odcinków rozejm trwał około jednego dnia, ale były też miejsca, gdzie walk nie toczono do Sylwestra. Później żołnierze nie mieli jednak specjalnej motywacji do walki ze sobą, dlatego dopiero przysłanie nowych oddziałów przywróciło normalny tryb wojenny.
Spontaniczny rozejm na taką skale się już nigdy nie powtórzył, dlatego wydarzenia z 1914 wyrastają do takiej rangi.
Sieć marketów Sainsbury przygotowała kilka lat temu reklamę nawiązującą do rozejmu bożonarodzeniowego, która w sposób bardzo ciekawy oddaje atmosferę jaka mogła towarzyszyć wydarzeniom z 1914 roku:
{youtube}NWF2JBb1bvM{/youtube}