W maju w Pakości doszło do spektakularnego nalotu organów ścigania, w socialmediach można znaleźć film z uzbrojonymi po zęby policyjnymi antyterrorystami i wozem opancerzonym. Wiemy, że ma to związek z mafią śmieciową, ale mieszkańcy nie wiedzą jaka była skala zjawiska. Śledczy unikają szczegółowych wyjaśnień – tłumacząc to dobrem śledztwa. Faktem jest natomiast, że na wysypisku pod Pakością znaleziono beczki ze substancjami ropopochodnymi.
– Z uwagi na dobro śledztwa nie mogę podać bliższych szczegółów, ale śledczy przekazali mi informację o stwierdzeniu występowania toksycznych: rakotwórczych i mutagennych związków w 18 z 22 pobranych na składowisku w Giebni próbek. Pod koniec maja ze znacznej głębokości wydobyto również beczki zawierające prawdopodobnie toksyczne substancje ropopochodne – taką informację przedstawił burmistrz Pakości Michał Siembab, który jak przyznaje również nie ma pełnej wiedzy.
Z tej informacji może wynika, że niebezpieczne odpady były przywożone na składowisko w Giebni pod Pakością, które ma charakter wysypiska komunalnego, a potem były zasypywane odpadami komunalnymi. Przypomnijmy, że kierownik tego składowiska przebywa od kilku tygodni w areszcie.
Wiemy też, że problem pakoski nie ogranicza się do Giebni, bowiem przestępcy mieli również pozostawiać odpady w innych miejscach, w Pakości mówi się o zainteresowaniu organów ścigania prywatnymi działkami. Nie wiemy jednak o jakiej skali zjawiska mówimy.
Na składowisku odkryto substancje niebezpieczne.
Próbki pobrane podczas ubiegłych wizyt organów były poddane analizie i odnaleziono tam substancje niebezpieczne.