Bydgoski jarmark świąteczny, który reklamowany jest jako jedyny w Polsce zlokalizowany na moście w ostatnim czasie zyskał pochwały zarówno od ,,National Geographic”, ale też o jego wyjątkowym charakterze pisał Onet.pl. Gdybyśmy cofnęli się o jakieś 10 lat, to fraza ,,jarmark świąteczny” bardziej kojarzyła się z kompromitacją, niż czymś wartym do chwalenia się.
,,Klapa miejskiego jarmarku. Rybi Rynek nie wypalił na święta” – pisała w grudniu 2017 roku bydgoska Gazeta Wyborcza. Jarmark zlokalizowano wówczas na Rybim Rynku, w miejscu gdzie na co dzień funkcjonował parking (obecnie jest już zlikwidowany). Mało kto zaglądał na ten jarmark, niezadowoleni byli też wystawcy, bo tylko tracili czas, gdyż klienci nie zaglądali. Były też próby ze Starym Rynkiem, ale w tamtym okresie z jarmarkami Bydgoszczy nie szło.
Rok później przyszedł przełom
Gdy wydawało się, że nad Brdą być może będzie trzeba dać sobie z jarmarkami spokój, postanowiono zrobić wszystko inaczej i w słuchać się też w głosy aktywistów, którzy widzieli w Moście Staromiejskim im. Jerzego Sulimy-Kamińskiego ogromny potencjał. W ten sposób w grudniu 2018 roku odbył się pierwszy bydgoski jarmark na moście. Trwał on około 10 dni, ale zebrał sporo pochwał. Spodobał się również mieszkańcom, którzy okazywali to przychodząc na jarmark. Był to przełom, dlatego postanowiono iść dalej w tym kierunku. W 2019 roku jarmark rozpoczynał się już na początku grudnia i obejmował dość spory obszar bo zarówno Stary Rynek oraz Plac Teatralny, który był mini wesołym miasteczkiem. Elementem charakterystycznym jarmarku do dzisiaj jest ogromne koło diabelskiego młyna, które w Bydgoszczy pojawia się tylko na jarmark i pozostaje do ferii końca ferii zimowych.
Po przerwie związanej ze światową pandemią covid-19 jarmark zaczyna się już w listopadzie, zazwyczaj tydzień po Święcie Niepodległości i trwa około miesiąca. Marka bydgoskiego jarmarku coraz bardziej robi się rozpoznawalna. Właściwie mamy drugi rok z rzędu, gdy zauważalna jest w takim stopniu przez media ogólnopolskie. Wciąż czekamy jednak na zauważenie międzynarodowe.
Jarmark wchodzi na rzekę
W Bydgoszczy jarmark kojarzony jest z sukcesem, ale też nie brakuje głosów, że musi się on rozwijać, bo nie można przecież wiecznie jechać na tym samym patencie z mostem. Bez wątpienia on się sprawdza, ale szukane są kierunki jego rozwoju. W weekend 6 i 7 grudnia odbyła się trzecia edycja wydarzenia towarzyszącego jakim jest jarmark na wodzie. Dosłownie na wodzie, bo na historycznej Barce Lemara należącej do Miejskiego Centrum Kultury. W tym roku oprócz rękodzieła, prezentowana była wystawa o historii bydgoskiego przedsiębiorstwa eletrotechnicznego Eltra.
W tym roku w weekendy przebywając na jarmarku możemy zauważyć jednostki pływające, które wożą mieszkańców i turystów. Do tej pory bydgoski sezon turystyczny na wodzie kończył się na początku jesieni, gdy statki solarne ,,Słoneczniki” należące do miasta przestają pływać. Prywatni armatorzy jak operator łodzi Bydgoszczanka, czy największej bydgoskiej jednostki , pływającej łodzi ,,Wenecja”, postanowili pływać przez cały rok. Ich obecność buduje zupełnie nową jakość jeżeli chodzi o klimat jarmarku.
Nie można wykluczyć, że w kolejnych latach jarmark wróci na Rybi Rynek, który dzisiaj wygląda zupełnie inaczej niż 7 lat temu. W miejscu parkingu powstał zupełnie nowy plac z posadzką prezentującą żeglarski kompas, czyli ,,różę wiatrów”, bezpośrednio sąsiadująca z Barką Lemara. Rybi Rynek wydaje się mieć naturalny potencjał dla uzupełniania Mostu Staromiejskiego.






