Doradca Dombrowicza walczył o dialog

Fot: UMB

Fot: UMB

W czasie sobotnich uroczystości Marca 81 doszło do małego protestu uczestników wydarzeń z przed 32 lat, którzy krytykowali swoich kolegów z tamtych czasów, którzy związali się z Platformą Obywatelską. Wśród nich był były doradca prezydenta Dombrowicza Bogdan Dzakanowki, który transparentem wzywał rząd do dialogu z obywatelami.

 

W czasie wczorajszych uroczystości był widoczny podział na dwa obozy – byłych działaczy Solidarności z marszałkiem senatu Borusewiczem oraz senatorem Rulewskim na czele którzy są związani z partią rządzącą oraz niezadowolonych z sytuacji w kraju, w większości z sympatyzujący z PiS-em. Organizatorem protestu był przewodniczący Klubu Gazety Polskiej Krystian Frelichowski. Manifestacje wspierała Narodowa Bydgoszcz  i inne organizacje.

 

Wśród postulatów znalazła się wolność słowa i walka o suwerenność Polski – 1918 brak dialogu – 2013 brak dialogu – głosiło hasło na transparencie trzymanym przez zastępcę byłego prezydenta Bydgoszczy. Na pewno sposób prowadzenia dzisiaj dialogu przez rząd nie jest najlepszy, ale jeżeli przypomnieć sobie w jaki sposób Konstanty Dombrowicz prowadził dialog przy pomocy Dzakanowskiego z mieszkańcami, to mogą przejść ciarki.

 

W 2009 roku ówczesny prezydent przeforsował kontrowersyjny projekt prywatyzacji Komunalnego Przedsiębiorstwa Energetyk Cieplnej. O tym, że wielu bydgoszczanom nie podobała się ta decyzja świadczy fakt, że rozpoczęto inicjatywę zbierania podpisów pod obywatelskim projektem uchwały wycofującym ten projekt. Udało się zebrać wymagane ponad tysiąc. Podpisy zostały złożone w Biurze Rady Miasta, lecz ich wiarygodność sprawdzał doradca prezydenta Bogdan Dzakanowski mimo, że włodarz miasta w tym sporze był stroną – Przy takim, weryfikacyjnym podejściu pojawia się a priori założenie, że obywatele nie mają racji, że oszukują, a jedynie mądra i praworządna jest agresywna biurokracja. „Służby specjalne prezydenta Bydgoszczy” pod kierownictwem Bogdana Dzakanowskiego w sposób nieuprawniony analizowały podpisy i związek tych podpisów z totalitarnym systemem ewidencji ludności PESEL, notabene będącym bezpośrednią, wierną kopią takiegoż systemu w Polsce Rzeczypospolitej Ludowej – odniósł się do tych działań radny Stefan Pastuszewski w czasie obrad Rady Miasta. Ponadto Dzakanowski skierował do prokuratury zawiadomienie o możliwości złamania prawa przy zbieraniu podpisów, czego efektem było wzywanie starszych ludzi zaangażowanych w zbieranie podpisów, na przesłuchania w komendzie policji.

 

Jeszcze bardziej budzący odrazę incydent dotyczył bezpośrednio radnego Pastuszewskiego, który jest członkiem Bractwa Archikonfraterni Literackiej, które co roku organizuje w Bydgoszczy Tydzień Kultury Chrześcijańskiej. Jak poinformował nas Pastuszewski, Dzakanowski miał przekonywać przewodniczącego bractwa, aby wykluczyć Stefana Pastuszewskiego z organizacji, gdyż może to uniemożliwić uzyskanie dotacji miasta na organizację tygodnia kultury. Istota tego bractwa polega, że każdy ślubuje członkostwo bractwa dozgonnie. Więc bractwo jak by chciało nie może mnie wykluczyć – wyjaśniał w marcu 2010 roku radny Pastuszewski – historia zatoczyła koło, gdyż podobnie Służba Bezpieczeństwa w latach 80-tych, sugerowała wykluczenie mnie z tego bractwa. Bractwo tego jednak uczynić nie mogło.

 

Z tego powodu istotne staje się pytanie, o jaką wolność słowa walczymy? Bo chyba nie o tą, jaka towarzyszyła rządom Konstantego Dombrowicza. Mówiąc o braku dialogu warto przypomnieć, w jaki sposób traktowano kibiców Zawiszy, którzy nie chcieli się zgodzić na nazwę Stadion Miejski. Wtedy za wywieszenie transparentów przeciwko kibicom składano wnioski do prokuratury, a gdy ta odmówiła ścigana za pieniądze podatnika ratusz zakładał sprawy sądowe. Na szczęście te czasy już minęły, dlatego Dzakanowski i Frelichowski mogą rozkładać transparenty i buczeć na marszałka Senatu, bez obawy, że ratusz będzie targał ich po sądach.