Zaczęło się w marcu w Sejmie, gdy na parlamentarnym zespole ds. wykluczenia komunikacyjnego pojawiła się delegacja samorządowców położonych wzdłuż linii kolejowej nr 241 Koronowo – Tuchola, z postulatem reaktywacji tej linii wraz z budową odcinka Koronowo – Stronno dla skomunikowania z Bydgoszczą. Przedstawiciele PKP PLK i Ministerstwa Infrastruktury z pewnym zrozumieniem jasno wskazywali, że pierwszy krok musiałby zrobić Samorząd Województwa Kujawsko-Pomorskiego – My jesteśmy świadomi tego, ale nie mamy wpływu na podejście kolejowe Urzędu Marszałkowskiego. Dlatego szukamy jakiegoś rozwiązania prawnego – wyjaśniał sytuację Rafał Wąsowicz, po czym prowadząca posiedzenie posłanka Matysiak wprost wyartykułowała – Co w sytuacji – kiedy Samorząd Województwa nie działa na rzecz takiej inwestycji? Czy są jakieś rozwiązania, aby pomóc samorządom lokalnym powiatom i gminom?
Odpowiedzi jednoznaczne na to pytanie nie padły, ale samorządowcy zaczęli działać oddolnie. Jeszcze tego samego miesiąca Rada Gminy Kęsowo skierowała do marszałka apel o podjęcie działań, pod koniec kwietnia pojawił się też apel Rady Miejskiej w Koronowie, a w maju stanowisko przyjęli radni Gostycyna. Urząd Marszałkowski jak przyznał w odpowiedzi na interpelacje radnego Marka Gralika – nie miał jeszcze sposobności odnieść się na piśmie, jednocześnie wskazuje, że samorządy powinny apelować nie do niego, ale do ministra i PKP PLK. W rezultacie koło się zamyka, bo cofamy się do spotkania w Sejmie, gdzie ministerstwo i PKP PLK mówiło o potrzebie zaangażowania marszałka.
Bydgoski samorząd żyje swoimi sprawami
Budowa kolei do Koronowa mocno wzmocniłaby potencjał bydgoskiego węzła kolejowego oraz obszaru metropolitalnego. Bydgoscy radni jakoś jednak nie palą się do poparcia starać samorządów położonych na północ. Gdy w maju pytałem radnych o tę kwestię to słyszałem dwie główne odpowiedzi – Nie znam się na kolei, nie jestem w temacie albo nikt nas nie poprosił, co też pokazuje brak zaangażowania bydgoskich rajców w strategiczne myślenie o rozwoju metropolii.