Sprawa dotyczyła sytuacji w Warszawie, gdzie pasażerka próbowała kupić w biletomacie bilet, ale z powodu problemów technicznych transakcja nie doszła do skutku. Doszło do kontroli i kontrolerzy nałożyli na nią opłatę dodatkową, czyli potocznie nazywany ,,mandat”. Kobieta postanowiła nie płacić i sprawa trafiła do sądu. Warszawski ZTM utrzymywał, że pasażerka mogła mieć zainstalowaną aplikację na smartphone i tak kupić bilet.

Adwokat Joanna Składowska, która reprezentowała pasażerkę w sądzie ocenia, że z wyroku krakowskiego sądu wynika, że niedziałający biletomat to ryzyko jakie ponosi przewoźnik w ramach działalności gospodarczej. Czyli jeżeli biletomat nie działa, to przewoźnik traci wpływy. Sąd uznał też, że pasażer nie ma obowiązku posiadania smartphona lub konkretnych zainstalowanych na nim aplikacji, zatem odrzucił argumentację warszawskiego ZTM. Wyrok ten zapadł w styczniu 2023 roku, ale dopiero teraz w kwietniu 2024 roku się uprawomocnił.

Jest to najdalej idący wyrok w kierunku interesu pasażera, wcześniej orzekał sąd we Wrocławiu, który uznał, że nie ma podstaw do nakładania kary dodatkowej, ale pasażer musiał zapłacić kilka złotych za bilet jednorazowy. Krakowski sąd uznał, że w takim wypadku nie musi on posiadać nawet biletu jednorazowego.

Wyrok precedensowy, ale nie stanowiący precedensu dla Bydgoszczy

Czy to oznacza, że jeżeli w bydgoskiej komunikacji miejskiej nie będzie działał biletomat to nie musimy się obawiać kontroli? Nie do końca, bowiem prawomocny wyrok z Krakowa nie stanowi precedensu, zatem istnieje ryzyko, że kontrolerzy będą chcieli nas ukarać i wówczas będziemy musieli bronić swojej racji przed sądem, co może wiązać się kosztami adwokata, które mogą nam być zwrócone dopiero po wygranej sprawie.

Lepszym wyjściem byłoby, aby w myśl tych wyroków prezydent i radni zmienili regulamin przewozu, aby z niego wprost wynikało, że niedziałający biletomat nie jest problemem pasażera. Póki co ZDMiKP broni narracji, że niedziałający biletomat to głównie ryzyko pasażera.