Informację na temat sytuacji Portu Lotniczego Bydgoszcz przedstawił radnym w imieniu prezydenta Piotr Tomaszewski, który reprezentuje go w Radzie Nadzorczej.
- Proszę, aby pan jako przedstawiciel Bydgoszczy w Radzie Nadzorczej wystąpił do MON z prośbą o rozmowę w tej sprawie – apelował radny Rafał Piasecki. Powołał on się na wypowiedź marszałka województwa Piotra Całbeckiego z sierpniowej sesji Sejmiku Województwa. Wówczas Całbecki przyznał, że jest spór z wojskiem dotyczący partycypacji lotniska w kosztach. Marszałek stwierdził, iż rozmowy toczone z byłym ministrem Tomaszem Siemoniakiem nie przyniosły żadnych efektów, zaś z nowym kierownictwem MON nie było jeszcze okazji się spotkać.
O chęci kompromisu mówił w rozmowie z nami (w czerwcu) wiceminister Bartosz Kownacki - Oczekiwania Portu Lotniczego Bydgoszczy były znacznie większe od możliwości które daje MON. To co jest wyznacznikiem z naszego punktu widzenia, czyli to co by się stało gdyby portu lotniczego w Bydgoszczy nie było – Ministerstwo Obrony Narodowej musiałoby wówczas ponosić koszty, dlatego tutaj jesteśmy wstanie pomagać. Byłyby to koszty jednak nie tak wysokie jak wyliczył sobie Port Lotniczy Bydgoszcz, te koszty byłyby znacznie mniejsze – wyjaśniał.
Kownacki zaznaczył również, iż wsparcie jakiego oczekuje prezes lotniska Tomasz Moraczewski, naraziłoby MON na zarzut o udzielenie niedozwolonej prawem unijnym pomocy publicznej.
- Pan Kownacki dokładnie ten problem zna. W Wyborczej wypowiedział się, że pieniądze bydgoskiemu portowi się nie należą. Więc nie ma sensu z nim rozmawiać – zaatakowała Piaseckiego, radna Agnieszka Bąk z PO.
Jak się okazało, artykuł z gazety był na tyle wystarczającą przesłanka, aby tematu nie podejmować. Z naszych informacji wynika, że Port Lotniczy mógłby liczyć na wsparcie około 2 mln zł rocznie. Do sprawy wrócimy.