Wyciek dotyczy ponad 600 żołnierzy, w tym 90 amerykańskich. Dokumenty przedstawiały m.in. przebieg służby żołnierzy, w tym także tych ze służb specjalnych, przez co powinny być pod ochroną kontrwywiadowczą.
W grudniu pisał o tym Onet, do tej redakcji informator miał bowiem przesłać część dokumentacji, którą znaleźć można było w śmietnikach przy ulicy Gdańskiej w Bydgoszczy. Informatorzy portalu mieli twierdzić, że w jednostce panował chaos jeżeli chodzi o zarządzanie dokumentami, przez co nie były one objęte ochroną.
Interpelacje poselską w tej sprawie, powołując się na doniesienia medialne, złożyła posłanka Hanna Gill Piątek, w odpowiedzi Ministerstwo Obrony Narodowej stwierdziło - Dokumenty, które trafiły do mediów, zostały skradzione z 1. Wojskowego Szpitala Polowego w Bydgoszczy. Za niewiarygodne należy uznać stwierdzenie, że dokumenty te zostały znalezione na śmietniku. Sprawą kradzieży przedmiotowej dokumentacji w chwili obecnej zajmują się wojskowe organy ścigania oraz Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Do czasu zakończenia toczących się w tej sprawie postępowań, nie można przypisać winy konkretnym osobom.
Powyższe sformułowanie jest potwierdzeniem przez MON, iż do wycieku tajnych dokumentów doszło.