- Na kolejnych piętrach znajdujemy tylko gablotki z fotosami z planu filmu Hoffmana – pisze Łukasz Warzecha ,,WSieci”. W jego opinii taka forma przekazu jest mało atrakcyjna, w szczególności dla najmłodszych.
Warzecha widzi Mysią Wieżę jako pełną multimedialnych ekspozycji i ekranów dotykowych, przedstawiających interaktywną legendę o Popielu, ale także fakty historyczne o początkach państwa polskiego. Do tego manekiny wojów z okresu chrztu Polski.
- Wieża w Kruszwicy jest w gestii gminy. To nieporozumienie. Mamy w Polsce wiele zabytków, muzeów, ekspozycji o znaczeniu ponadlokalnym. Zwykle wyglądają podobnie jak w Kruszwicy. I będą tak wyglądały nadal, póki nie weźmie ich pod swoją opiekę bezpośrednio państwo polskie w postaci ministra kultury i dziedzictwa narodowego.
Publicysta Łukasz Warzecha z dużym uznaniem odnosił się już natomiast do pięknej panoramy Kujaw widzianej ze szczytu wieży.
Mysia Wieża kojarzy się z legendą o Popielu, które zjadły myszy. W rzeczywistości jest to pozostałość po zamku, który wybudowany został kilka wieków po czasach jego panowania, przez pochodzącego z Kujaw króla Kazimierza III Wielkiego.