Zupełnie inna atmosfera miała przyświecać sobotniemu pojedynkowi w Bydgoszczy. Z ...
Wielkie emocje czekają 20 kwietnia miłośników żużla w Bydgoszczy. Tego dnia odbę ...
Gdyby bydgoscy koszykarze lepiej wykonywali rzuty wolne, to mogliby się pokusić o sensacyjne zwycięstwo. Ten element fatalnie wykonywany przez Franz Astorię zadecydował o sukcesie wicelidera tabeli.
Dopóki Weronika Idczak przebywała na parkiecie, to Energa Toruń prowadziła równorzędną walkę z faworyzowanym Artego. Piąty faul doświadczonej zawodniczki przekreślił szanse torunianek.
Już dawno hala na Glinkach nie gościła tylu kibiców. Pomijając fanów z Torunia to w bydgoskim obiekcie pojawił się nadkomplet widzów. Niektórzy z powodu braku biletów powąchali tylko klamkę sali i musieli odejść z kwitkiem. - Kibice to szósty zawodnik w koszykówce. Dlatego dzisiaj grałyśmy nie tylko o ósme zwycięstwo z rzędu, ale także dla nich. Oni stworzyli świetną atmosferę na trybunach - powiedziała po meczu skuteczna w sobotni wieczór Elżbieta Mowlik.
Pomysłem torunian na grę Artego było mocne krycie Julie McBride przez Weronikę Idczak. Ten zamiar udawał się przez dwie kwarty. Jeszcze przed przerwą Idczak złapała czwarte przewinienie i musiała usiąć na ławce. Do tego momentu Energa radziła sobie bardzo dobrze, bo nawet prowadziła na początku 11:4. Później na parkiecie brylowały już tylko bydgoszczanki. Tym razem pierwsze skrzypce w ekipie gospodyń grały Agnieszka Szott-Hejmej i wspomniana Elżbieta Mowlik.
Nerwów na ławce trenerskiej nie wytrzymał trener Elmedin Omanić. W czwartej kwarcie zamiast skupić się na pomocy swoim zawodniczkom, wdał się w dyskusje z sędziami. Efektem kłótni było usunięcie szkoleniowca Energii z bydgoskiej hali. Artego skrzętnie gromadziło punkty z rzutów wolnych oraz ponawiania swoich akcji. To zdarzenie wystarczyło do triumfu w sobotnich derbach regionu.
Rada Nadzorcza ŻKS Polonia Bydgoszcz S.A. rozstrzygnęła konkurs na stanowisko Prezesa Zarządu. W jego wyniku na stanowisko szefa żużlowej spółki został powołany Maciej Korda
Drużyna UMKS Kielce w niczym nie przypominała tej, która w poprzednim tygodniu pokonała na własnym parkiecie Spójnię Stargard Szczeciński. W sobotę dostała srogą lekcję basketu od Franz Astorii.
Triumf rodził się w bólach - tak właśnie można podsumować drugie zwycięstwo w I-ligowych rozgrywkach bydgoskich koszykarzy. Znicz Pruszków jednak do końca walczył o korzystny rezultat.